Gdy ze stresu pęka serce [PODCAST]

Czy silne emocje mogą złamać serce? Owszem. Objawy zespołu złamanego serca, czy zespołu takotsubo, bo tak fachowo określana jest ta choroba, łudząco przypominają zawał. Takie problemy z układem krążenia bardzo często poprzedza doświadczenie stresu, związanego z przykrymi, wręcz tragicznymi zdarzeniami. Choć nie zawsze, gdyż przypadki zespołu takotsubo stwierdzano także np. u zapalonych kibiców, szczęśliwych z powodu zwycięstwa ukochanej drużyny czy osób, które wygrały na loterii. Więcej na ten temat w rozmowie z prof. Miłoszem Jaguszewskim, kardiologiem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, w kolejnym odcinku podcastu „Długo i szczęśliwe”. Zapraszam do słuchania.

Transkrypcja

Ewa Kurzyńska rozmawia o nietypowych problemach sercowych z kardiologiem prof. Miłoszem Jaguszewskim z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Czy zastanawialiście się Państwo kiedyś, ile jest prawdy w powiedzeniu, że komuś pękło serce lub koś ma złamane serce? Zawsze wydawało mi się, że to frazes nadużywany przez literatów, ale okazuje się, że to nie do końca prawda. Jest jednostka chorobowa, która potocznie jest określana mianem zespołu złamanego serca.

Czy pod wpływem silnych emocji nasze serce może zawieść?

Może zawieść – i to zarówno literalnie, jak i sensie klinicznym. Zdarza się, że duża emocja wywołuje wyrzut hormonów – burzę hormonów, jak to się mówi potocznie . Wyrzut amin katecholowych  może spowodować duże zamieszanie w naszym organizmie, w tym miedzy innymi może spowodować, że serce źle się kurczy. Tworzy się obraz tzw. dzbana, ponieważ podstawne segmenty bardzo mocno się kurczą, a cała reszta serca – niekoniecznie. To powoduje, że pacjent znajduje się w ciężkim stanie, często traci przytomność. Przede wszystkim boli go w klatce piersiowej.

No tak, bo jeśli serce nie pompuje prawidłowo krwi, to cały organizm jest niedotleniony

W związku z tym, że daje to objawy zawału serca, wezwani na miejsce ratownicy lub lekarze robią EKG. EKG często pokazuje zmiany podobne, a nawet takie same, jak przy zawale serca. Pacjent trafia do pracowni hemodynamicznej, w której leczymy zawały serca. Niedrożność naczyń może być skutkiem różnych zdarzeń: pęknięcia blaszki miażdżycowej, skrzepu w naczyniu wieńcowym… Musimy wtedy wykonać tzw. balonoplastykę i implantujemy stand, by zabezpieczyć  to miejsce.

W języku japońskim ten dzban określa się mianem takotsubo, więc przyjęło się mówić o zespole takotsubo. To zespół objawów, które przypominają zawał serca, ale naczynia wieńcowe najczęściej pozostają drożne. W takich sytuacjach do pewnego momentu nie wiedziano, co robić. Pacjent trafiał na oddział intensywnej terapii kardiologicznej lub intensywny monitoring kardiologiczny. Frakcja wyrzutowa, czyli funkcja lewej komory serca powraca do prawidłowego działania najczęściej nawet w ostrej fazie, więc niebezpieczeństwo mija. Gdy tak się stanie, pacjent może być przetransportowany na mniej intensywny oddział.

Niestety zdarzają się nawroty – niektóre badania wskazują, że dotyczy to nawet na 11 proc. przypadków. U jednego pacjenta stwierdzono nawet 7 nawrotów. Zaczęliśmy więc w międzynarodowym zespole w ośrodku w Zurichu, z którym współpracuję, zgłębiać ten problem. Prowadzimy rejestr, w którym znajdują się też dane z ośrodka w Warszawie, z kliniki na Banacha. Zgłębiamy tajniki tej choroby. Niektórzy przekonują, że jest ona dobrze opisana, że jest wręcz nadrozpoznawalna w niektórych ośrodkach – ale w moim odczuciu wciąż nie wiemy o niej wszystkiego. Nie wiemy, czy jest to choroba tylko serca czy też zespół chorobowy, który angażuje również inne elementy w naszym organizmie, być może także ośrodkowy układ nerwowy.

To jakaś nadpobudliwość nerwowa?

Przede wszystkim nadmierne reagowanie na bodźce, które u innych wywołałyby tylko lekkie zdenerwowanie. Zdarza się, ze niektóre osoby mają konstrukcję, mówiąc kolokwialnie, że nie umieją adekwatnie reagować na emocje. Nie widać tego w pierwszym momencie, ale te bodźce zewnętrzne prawdopodobnie są w sposób nieadekwatny przerabiane, a osoby te nie radzą sobie w sytuacjach stresowych. Może to doprowadzić do, nazwijmy to, wyładowania, takiego pseudozawału, a u niektórych pacjentów następuje także zatrzymanie akcji serca.

Skoro angioplastyka nie wskazuje na zwężenia, to jak radzicie sobie z pacjentami z zespołem takotsubo, czy mówią potocznie, z pacjentami z zespołem złamanego serca? Stosujecie leki czy dochodzi do swoistego samoulecznia?

W późniejszej fazie organizm zaczyna sobie z tym radzić. My staramy się optymalizować terapię. Traktuję zespół takotsubo jako jeden z ostrych zespołów wieńcowych. Pacjentów ze „złamanym sercem” leczymy jak pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym, dekompensacją lub niewydolnością serca – bo tak naprawdę serce jest niewydolne. Stosujemy leki na niewydolność serca, ostrą niewydolność serca oraz ostry zespół wieńcowy.

Są też terapie nie do końca sprawdzone, takie jak wlew lewozymendan. Zajmuję się nim w swojej praktyce klinicznej. Jest stosowany w razie niewydolności serca,  ostrej niewydolności serca, a może być również stosowany w zespole takotsubo. Badania pokazują, że może to być lek, który  optymalizuje terapię tychże pacjentów.

Pracujesz w pracowni hemodynamiki. Czy w swojej karierze lekarskiej spotkałeś pacjentów „ze złamanym sercem”?

Widziałem setki takich przypadków, może ich liczba przekroczyła już tysiąc. Nie zajmuje się tematem zespołu takotsubo wyłącznie teoretycznie, lecz również prowadzę pacjentów klinicznie.

I czy faktycznie jest tak, że pacjenci, których pytasz o to, co poprzedziło hospotalizację, wskazyja na silne uczucie, które stało się generatorem burzy stresowej?

Tak, z reguły sa to różne negatywne czynniki, ale zdarzają się i pozytywne zdarzenia, które wywołały  u pacjentów taki efekt.

Czyli ktoś wygra na loterii i jego serce nie wytrzymało tych emocji?

To zjawisko w literaturze jest nazywane „Happy heart syndrome”. Zdarzały się przypadki wystąpienia zespołu u osób, które dostały wymarzona pracę, a w 2012 roku do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego trafił pacjent, którego serce zawiodło, gdy wspierana przezeń drużyna wygrała mecz w Mistrzostwach Europy.

Czy są osoby bardziej predysponowane do wystąpienia tego zespołu?

Częściej są to kobiety. Zespół najczęściej występuje u osób, które na co dzień nie mierzą się z sytuacjami stresowymi. Nie zauważam przykładów takotsubo u aktorów czy mówców, bo są zahartowani. Nasz organizm jest bardzo inteligentny, uczy się reagować na stres i z nim żyć. Wyzwalczaem ogromnego stresu mogą być też nowe sytuacje, które odbiegają od tego, co dobrze znamy. Mieliśmy przykład zespołu takotsubo u mężczyzny, który opiekował się dzieckiem, co na co dzień raczej mu się nie zdarzało. W czasie spaceru dziecko wbiegło na ulicę, a choć jadący samochód w porę się zatrzymał, to ten męzczyzna nie wytrzymał napięcia i jego serce zareagowało.

Co czuje pacjent, który doznaje zespołu takotsubo?

Doznaje praktycznie takich samych dolegliwości jak przy zawale: pojawiają się promieniujący ból w klatce piersiowej, czasami ucisk w klatce piersiowej, duszność, zawroty głowy – wszystkie objawy związane z dekompensacją krążenia lub zaburzeniami rytmu serca – a także z pogorszeniem się funkcji lewej komory serca, która nie funkcjonuje w ostrej fazie.

To wszystko przypomina zawał serca i dlatego tak trudno zdiagnozować zespół takotsubo.

Kiedy zaczęto pisywać zespół takotsubo?

Pierwsze przypadki były diagnozowane w latach 90. XX wieku. Szacowano wtedy, ze zespół takotsubo występuje u 1,5-2 proc. pacjentów kierowanych do pracowni hemodynamicznych z podejrzeniem zawału serca. W rzeczywistości tych przypadków jest znacznie mniej: obecnie w dużym ośrodku referencyjnym występuje do 25  przypadków rocznie. Omawiany przez nas zespół należy więc do ultrarzadkich przypadków.

Jest takie chińskie przysłowie: „Kto otwiera swe serce dla ambicji, zamyka je przed spokojem”. Myślałam, że osoby ambitne, skoncentrowane na sukcesie częściej doznają zespołu takotsubo, ale mówisz, ze niekoniecznie, bo jak ktoś żyje w stanie permanentnego stresu, to sobie z tym przewlekłym stresem radzi. Gorzej radzą sobie ci, którzy żyją spokojnie i nie umieją reagować na pojawiający się nagle stres.

To moja subiektywna obserwacja – jak również to, że zespół takotsubo częściej dotyka osób wycofanych, introwertyków. Kiedyś do naszej pracowni trafił pacjent i stwierdziłem jeszcze przed wykonaniem koronarografii, że prawdopodobnie ma omawianą przez nas przypadłość. Zespół zapytał, skąd wiem. Wyczytałem to z twarzy. Pacjenci bardzo często – ale nie zawsze, nie wolno uogólniać, bo to prowadzi do błędnego diagnozowanie – wyglądają w dość podobny do siebie sposób. To często wyciszone, tłumiące emocje kobiety. Osoby, które nie umieją reagować na bodźce z zewnątrz. Mając doświadczenie kliniczne, mogę to wręcz wyczytać z twarzy.

I miałeś rację?

W taj sytuacji akurat tak. Choć nie zawsze mam rację.

W dzisiejszej medycynie mamy na podorędziu badania genetyczne. Czy w przypadku zespołu takotsubo wykryto jakieś mutacje genetyczne, które predysponują do takich problemów?

Tak, starałem się nawet poprzez badania z krwi znaleźć ścieżki czy mechanizmy, które prowadzą do takiego zespołu. Udało się nam powiązać zespół takotsubo z depresja i chorobami z pogranicza neurologii i depresji. Potwierdza to, że nie jest to do końca choroba serca, raczej serca i ośrodkowego układu nerwowego

Błędem jest traktowanie tej choroby jako lekkiej. Jeśli pacjent przeżyje ostrą fazę, to funkcja lewej komory wraca do nomy, choć już wiemy, ze nie do końca – ale do ram, w których możemy powiedzieć, że serce kurczy się prawidłowo.

Porównaliśmy pacjentów z grupą kontrolną „zawałowców” i okazało się, że różnic, jeśli chodzi o ostrą fazę zespołu takotsubo nie ma.

Może więc nie być happpy endu.

To prawda. Pacjenci mogą umrzeć, mogą być we wstrząsie kardiogennym. To ostateczne, najcięższe stadium niewydolności serca. Jest to więc choroba zagrażająca życiu.

Czytaj też:

Długowieczność a ograniczenia żywieniowe

Szybkość, z jaką bije serce, może wiele powiedzieć o zdrowiu