Bakteria Helicobacter pylori jest szeroko rozpowszechniona w Polsce – nosicielami jest znaczna część dorosłych. Choć jej obecność zwiększa ryzyko rozwoju choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy, samo zakażenie nie zawsze prowadzi do pojawienia się dolegliwości. Co należy o niej wiedzieć?
Helicobacter pylori – bakteria, która lubi żołądek
Helicobacter pylori to bakietria, która jest częstym dzikim lokatorem w naszym żołądku. Nierzadko słyszymy, że można z nią żyć i nic z tym nie robić. Czy tak jest istotnie?
-Bakteria czasem bytuje w żołądku, ale może nie powodować żadnych objawów. Ale nie zawsze tak się dzieje. Bóle żołądka, zgaga to objawy, które świadczą o tym, że dziki lokator robi bałagan. Podobnie jeśli mamy do czynienia z wrzodami lub jeśli pacjent przyjmuje duże ilości niesteroidowych leków przeciwzapalnych, które osłabiają śluzówkę żołądka. Helicobacter pylori może być bardzo niebezpieczny. Jeśli w rodzinie mieliśmy przypadki raka żołądka, to zakażenie może zwiększyć ryzyko rozwoju choroby. Dlatego czasem trzeba działać szybko i pozbyć się dzikiego lokatora zawczasu, by nie dopuścić do problemów ze zdrowie – mówi lek. Michał Domaszewski
Helicobacter pylori to bakteria, którą „nosi” w sobie blisko połowa populacji świata — szczególnie często występuje w krajach rozwijających się. W Polsce jej obecność potwierdza się u około 67 proc. osób dorosłych i 30 proc. dzieci. Tylko część zakażonych rozwija chorobę wrzodową żołądka lub dwunastnicy — dotyczy to 5–10 proc. dorosłych. W praktyce oznacza to, że zaledwie co dziesiąta osoba z zakażeniem doświadcza powikłań w postaci wrzodów. Zakażenie przewodu pokarmowego zazwyczaj nie daje objawów. Tylko u niektórych osób mogą pojawić się dolegliwości charakterystyczne dla zapalenia błony śluzowej żołądka — ból w nadbrzuszu, nudności lub wymioty.
Lekarz rodzinny czy gastrolog?
Jaki specjalista może skierować nas na badanie w kierunku zakażenia H. pylori? Jak się okazuje, wcale nie musi to być koniecznie być gastrolog. A więc do jakiego lekarza możemy udać się w pierwszej kolejności?
-Lekarz rodzinny może zlecić badania na H. pylori, by sprawdzić, czy dziki lokator faktycznie mieszka w żołądku. W podstawowej opiece zdrowotnej dostępne są dwa badania. Pierwsze to prosty test na antygen z kału. Drugie, gdy wskazania są poważniejsze, to gastroskopia z testem ureazowym. Nie trzeba od razu iść do gastrologa. Lekarz rodzinny to bardzo dobry pierwszy punkt kontaktu – podkreśla lek. Michał Domaszewski.
Przed wykonaniem poniższych badań – z wyjątkiem testów serologicznych – należy odstawić niektóre leki: antybiotyki i preparaty bizmutu co najmniej na 4 tygodnie, a inhibitory pompy protonowej (IPP) na minimum 2 tygodnie.
Poszukiwania H. pylori można więc z powodzeniem rozpocząć od wizyty w gabinecie lekarza rodzinnego. A co zrobić następnie, gdy już mieliśmy takiego pecha, że ów groźny, dziki lokator zadomowił się w naszym żołądku? W jaki sposób pozbyć się go z naszego organizmu? Jeśli zakażenie się potwierdzi, to w takiej sytuacji lekarz wdroży tzw. leczenie eradykacyjne. Wielu pacjentów obawia się, że jest ono długie i uciążliwe. Czy tak jest faktycznie?
-Leczenie zakażenia trwa w zależności od schematu 10 lub 14 dni. Jest to więc szybka akcja, by wygonić dzikiego lokatora z żołądka. Podstawą leczenia są antybiotyki i leki hamujące wydzialanie kwasu żołądkowego. Pacjenci dobrze tolerują terapię, którą może zlecić lekarz rodzinny. Nie ma powodu do obaw. To szybki sposób na odzyskanie „spokoju” w żołądku – podkreśla ekspert.
Zobacz także: Problemy z żołądkiem? Winowajcą może byc bakteria Helicobacter pylori[WIDEO]
Oprac. Elżbieta Trawińska
