Co zrobić, by podczas spaceru nie stać się obiadem dla kleszcza? Gdzie w Polsce i Europie te pajęczaki szczególnie dają się we znaki? Jakie choroby przenoszą i czy można się przed nimi ustrzec? – o tym w kolejnym odcinku podcastu „Długo i szczęśliwie”, rozmawiam z prof. Joanną Zajkowską, internistką, specjalistką chorób zakaźnych. Parterem odcinka jest Instytut Praw Pacjenta i Edukacji Zdrowotnej. Zapraszam do słuchania!
Rozmawiamy w lecie. Wydawałoby się, że temat, który będziemy poruszać z moim gościem, jest związany raczej z jesienią i zimą, ale są takie patogeny, które dają sobie znać przez cały rok i mogą nam pomieszać plany wakacyjne. Będę o tym rozmawiała z moim Państwa gościem, profesor Joanną Zajkowską z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku.
Pani Profesor, trochę latem możemy odetchnąć od zakażeń dróg oddechowych. To czas wytchnienia dla naszego organizmu?
I tak, i nie. Zależy jaką aktywność będziemy podejmować – i w jakich warunkach. Cała medycyna podróży ostrzega przed zakażeniami, które mogą nas spotkać w trakcie podróży, tych dalekich i tych bliskich, zagranicznych, ale też na Mazury czy Podlasie.
Gdzieś tam czyhają na nas kleszcze…
Tak. Są tam, gdzie jest więcej lasów liściastych, jezior, są w puszczach. Wszędzie tam, gdzie zachowana jest duża bioróżnorodność fauny i flory. To idealne warunki dla kleszczy, bo boją się one tylko dwóch rzeczy: braku żywiciela i suszy.
W puszczy żywiciele są na wyciągnięcie ręki. A jeśli idziemy do lasu, to łatwo możemy się stać takim obiadem dla kleszcza. Jeśli chodzi o bycie zaatakowanym przez kleszcza, to najbardziej ryzykowny jest wolny spacer.
W przypadku boreliozy czas od ukłucia do usunięcia kleszcza ma znaczenie, a czy podobna korelacja występuje w przypadku kleszczowego zapalenia mózgu?
Niestety nie. Kleszcze mają różne struktury i wirus kleszczowego zapalenia mózgu znajduje się w gruczołach ślinowych, czyli wkuwając się kleszcz używa swojej śliny, żeby nas znieczulić i prawidłowo zaczepić się w naszej skórze. Od razi wprowadza wirusa.
Tak więc wczesne usunięcie nie zapobiega KZM, bo kleszcz jest szybszy. Z kolei w przypadku boreliozy czas ma znaczenie, bo krętki znajdują się w jelitach kleszcza, muszą ulec pewnej przemianie, przewędrować do gruczołów ślinowych i dopiero później są wprowadzane.
Przeciwko boreliozie nie bardzo mamy jak się bronić, bo nie ma szczepionki. Możemy jedynie stosować różne środki odstraszające je. Przed kleszczowym zapaleniem mózgu możemy się ochronić, bo od lat dostępne są szczepionki.
Szczepionka została stworzona w Austrii już w latach 70. ubiegłego wieku. KZM bardzo powszechnie występowało w okolicach Wiednia, dotykała wiele osób trudniących się zbieraniem żywicy. Dziś zaszczepionych jest 80% Austriaków, ale i tak zdarzają się tam zachorowania.
Czy pierwsza dawka szczepienia daje już jakiś efekt? Zastanawiam się, czy szczepienie się na początku lata ma jeszcze jakiś sens.
Każdy moment na szczepienie jest dobry. Niemalże pełną odporność, 90%, uzyskujemy po drugiej dawce, a możemy ją przyjąć już po dwóch tygodniach od pierwszej.
Tak że jeżeli planujemy wyjazd w ciągu dwóch tygodni, można się jeszcze zaszczepić.
Kleszczowe zapalenie mózgu może przebiegać bezobjawowo i wielu pacjentów nie ma świadomości, że dzieje się coś złego.
Tak, dlatego że nasze mechanizmy odpornościowe wyeliminują tego wirusa. Część osób będzie miała objawy grypopodobne: bolą kości, mięśnie. I na tym choroba może się zakończyć. Niestety może być inny scenariusz i choroba może dostać się do ośrodkowego układu nerwowego i przeistoczyć w formę neurologiczną z porażeniem kończyn, zapaleniem opon mózgowych.
Ciężkich postaci mózgowych jest mniej, ale jeśli już do nich dojdzie, to maja bardzo trudny przebieg. Innym niebezpieczeństwem są infekcje u dzieci, u których dopiero rozwija się ośrodkowy układ nerwowy. Tak do końca nie wiemy, jaki wpływ ma na niego infekcja.
Zresztą każda infekcja dotycząca ośrodkowego układu nerwowego ma wpływ na mózg, a gdy dopiero się on rozwija, to łatwo go uszkodzić. Niewiele jest badań, które porównują, jak się rozwijają dzieci po przebyciu kleszczowego zapalenia mózgu – bo każde dziecko idzie swoim torem. Są pojedyncze badania skandynawski, które pokazują, że dzieci, które przechorowały KZM nawet łagodnie, mają pewne kłopoty, które utrudniają im uczenie się. Dlatego tak ważna jest ochrona najmłodszych.
Pani profesor, a proszę powiedzieć, czy można wyróżnić grupy pacjentów bardziej narażonych na to, że dojdzie u nich do rozwoju kleszczowego zapalenia mózgu?
Najważniejsze są nasze mechanizmy odpornościowe i ilość wprowadzonego wirusa. Do organizmu trafiają różne ilości wirusa i to w dużej mierze warunkuje przebieg choroby.
Ryzyko ciężkiego przechorowania mają osoby, których odporność z jakiegoś powodu jest osłabiona. Może to wynikać z choroby współistniejącej, jakiejś terapii po przeszczepie narządu, choroby autoimmunologicznej.
Chorują też osoby młode – i nie wiemy dlaczego. Często zdarzają się u nich powikłania, porażenie jednej, dwóch, nawet czterech kończyn.
Dramatyczny obraz rysuje się z tego, co Pani mówi. Jednocześnie mam wrażenie, że KZM jest bagatelizowane. Ludzie mówią, że nie ma się czym przejmować, bo to zaledwie kilkaset przypadków rocznie.
Pacjenci, u których dochodzi już do porażeń kończyn, nie odzyskują pełnej sprawności – ona może się poprawić w wyniku intensywnej rehabilitacji, ale nie wróci do stanu sprzed porażenia.
Ugryzienie kleszcza jest taką ruletką, bo może zmienić nasze życie i przekreślić marzenia o pracy wymagającej pełnej sprawności, podróżach… Możliwe są też są też powikłania neurologiczne.
Czy można stworzyć mapę, która pokaże, w których regionach jesteśmy najbardziej narażeni na KZM? Wspomniała Pani o Podlasiu i Mazurach, a za granicą? Pytam, bo w różne miejsca jeździmy na wakacje.
Chciałam podkreślić, że o Podlasiu i Mazurach wspomniałam, gdyż tam wiele ukąszeń przez kleszcze notuje się od lat, ale badania, które prowadzimy ostatnio, dowodzą, że wiele jest też ostatnio przypadków na Śląsku, w województwie lubuskim… Cała Polska jest w ryzyku kleszczowego zapalenia mózgu. Z większą czy mniejszą intensywnością, ale może zdarzyć się wszędzie.
Wiele przypadków jest notowanych w krajach graniczących z Polską. Niemcy, którzy bardzo skrupulatnie monitorują swoje zachorowania, obserwują rozszerzanie się obszarów, gdzie występuje kleszczowe zapalenie mózgu, na wysokości mniej więcej lubuskiego. Także Szwajcarzy alarmują o rosnącym problemie. Coś się dzieje z klimatem – i to sprzyja kleszczom.
Surowe zimy nie szkodzą kleszczom, lecz drobnym zwierzętom, które są pierwszymi żywicielami kleszczy. Z kolei łagodne zimy, których doświadczamy w ostatnich latach, dostarczają im żywicieli, a tym samym sprzyjają zwiększaniu się populacji kleszczy.
Ale ja mam nadzieję, że kleszcze są dobrym pożywieniem na przykład dla owadów i mają jakiegoś naturalnego wroga w przyrodzie.
No właśnie nie bardzo. Kleszcze się też bronią, na przykład osłaniają swoje jaja specjalną substancją, która chroni je przed pożarciem przez inne owady.
Kleszcze to bardzo odporne bestie: zagrożeniem sa dla nich właściwie tylko susza i brak żywiciela.
To ciekawe, ale kształt kleszcza i jego budowa nie zmieniły się przez tysiące lat ewolucji. Kleszcze znalezione w skamienielinach czy zatopione w bursztynach wyglądają dokładnie tak samo jak dziś.
Wspomniała Pani, że łatwo stać się ofiarą kleszcza w lesie w trakcie powolnego spaceru. A co z parkami, przydomowymi ogródkami?
Wszędzie tam, gdzie są ptaki i drobne zwierzęta, istnieje ryzyko – bo kleszcze podróżują na grzbiecie swoich żywicieli i tam gdzie zostaną zrzucone, tam możemy mieć pecha się na nie natknąć.
To że w czoraj w naszym ogrodzie nie było kleszczy, nie oznacza, że nie będzie ich dziś. Po drzewach mogły przebiec wiewiórki, przelecieć ptaki – a wraz z nimi, jako pasażer na gapę, kleszcze.
Jeśli mamy psy i wychodzące koty, to zapewne i je trzeba zabezpieczyć przed kleszczami.
Tak, mamy duży wybór środków zabezpieczających zwierzęta domowe, ale to bogactw wyboru może być jednocześnie niebezpieczne. Jeżeli podamy psu czy kotu tabletki utrudniające kleszczowi wkłucie się, to może on przynieść kleszcza na sierści i zrzucić go gdzieś w mieszkaniu. Ten kleszcz będzie czekał, aż pojawi się człowiek – i zaatakuje.
Jak więc wyważyć ochronę zwierząt domowych i nas samych?
Dobre pytanie. Trudno mi powiedzieć, natomiast po naszej stronie leży skomplikowanie kleszczom życia, tak by zbyt łatwo nie dotarły do naszej nagiej skóry. Tak więc:
- Na spacer do lasu zakładajmy długie spodnie, ponieważ nawet jeśli zgarniemy kleszcza, to on będzie szukał możliwości wkłucia się w skórę, a przy długim ubraniu będzie to utrudnione. Ugrywamy więc trochę czasu.
- Po powrocie z lasu zmieńmy ubranie i nie odkładajmy tego ze spaceru obok ubrań, z których będziemy korzystali w domu.
- Wytrzepmy ubranie, w którym byliśmy w lesie.
- Oglądajmy ciało po powrocie z lasu czy działki. Nawet jeśli nie uchroniliśmy się przed kleszczem i go wyciągniemy, to zapamiętamy ten fakt i jeśli tydzień później pojawią się jakieś grypopodobne objawy, będziemy mogli skojarzyć jedno z drugim i szybko udać się po pomoc.
Leczenie KZM przebiega tylko objawowo, prawda? Nie ma celowanego leku, który by tę chorobę zwalczył?
Niestety nie. Możemy liczyć tylko na nasze mechanizmy odpornościowe.
Konsekwencją spotkania z kleszczem może być także borelioza. Pani Profesor, proszę przypomnieć, jak ta choroba może dać o sobie znać?
Bardzo często w drugiej, trzeciej dobie po ukłuciu pojawia się rumień wędrujący. Charakteryzuje się poszerzającą się średnicą. Może być dosyć blady, ale też intensywnie czerwony; może być przejaśniony w środku albo przybierać kształt przypominający tarczę strzelniczą.
Niezależnie od wyglądu wspólne jest to, że rozszerza się on. Jeżeli mamy wątpliwości, czy ten rumień wynika z reakcji alergicznej, czy z podrażnienia skóry, bo wcześniej usuwaliśmy energicznie kleszcza, warto brzeg rumienia zaznaczyć długopisem i zobaczyć, jak będzie wyglądał następnego dnia. Jeżeli będzie wychodził poza te granice, to nie powinniśmy mieć wątpliwości, że to rumień wędrujący spowodowany przez boreliozę.
Należy wtedy udać się do lekarza i przyjąć antybiotyk. Na tym etapie chorobę bardzo łatwo się leczy.
A czy może się zdarzyć, że nie będzie rumienia, za to pojawią się inne objawy?
Rumień nie zawsze występuje, albo występuje w taki sposób, że go nie zauważymy, bo jest bardzo blady, albo w takim miejscu, gdzie jest niewidoczny. Drugą co do częstotliwości występowania postacią jest postać neurologiczna, która ujawnia się najczęściej jako porażenie nerwu twarzowego, bolesne zapalenie korzonków, czyli dolegliwości korzonkowe. Jeśli ktoś cierpiał na ten zespół wcześniej, to teraz będzie odczuwał ból w inny sposób. Postaci neurologicznej towarzyszy odczyn limfocytarny w płynie mózgowo-rdzeniowym.
To paradoks: na KZM mamy szczepionka, nie mamy leku celowanego, natomiast przeciwko boreliozie nie mamy szczepionki, za to mamy leki i antybiotyki. Na szczęście na horyzoncie już jakaś rewolucja i nawet u Pani w klinice toczą się badania w tym kierunku.
Jesteśmy w trzeciej fazie badań klinicznych.
Szczepionka jest bardzo ciekawa, dlatego że jest skonstruowana w ten sposób, że generuje przeciwciała. Podajemy antygen, który kleszcz ma w sobie. Wtedy kleszcz zasysając naszą krew zasysa też przeciwciała i unieruchamia w ten sposób krętka, który nie ma szans przedostać się do naszej skóry.
Taki trochę koń trojański dla kleszcza.
To bardzo interesująca koncepcja i bardzo jestem ciekawa, czy u uczestników badań klinicznych wystąpi u zachorowanie, a jeśli tak, to czy będzie. Zakażeń borelioza przybywa z każdym rokiem, więc bardzo potrzebujemy takiej szczepionki.
Nie wiem, czy w takiej rozmowie da się udzielić dobrej rady co do tego, jak usuwać kleszcze, ale jeśli już się na to zdecydujemy, to jak to robić dobrze, by sobie nie zaszkodzić?
Podstawową zasadą jest, by starać się nie wycisnąć zawartości kleszcza do ranki, którą ten kleszcz wytworzył. Czyli go nie drażnimy, nie smarujemy żadnym masłem, olejem, żeby nie zwymiotował on tego nadmiaru płynów do tej ranki, którą wytworzył. Staramy się go nie ścisnąć.
Do usuwania można używać pęsety, ale ja polecam tak zwaną kleszczkartę. Kosztuje kilka złotych, można ją nabyć w aptece. Ma trzy rodzaje nacięć, których używamy w zależności od wielkości kleszcza. Delikatnie podważamy i jednym energicznym ruchem wyciągamy.
Powinniśmy zdezynfekować miejsce po ukłuciu przez kleszcze, dlatego że na skórze mamy kożuch własnych bakterii, które, wprowadzone do tej ranki, mogą spowodować stan zapalny, więc lepiej tego uniknąć.
Czy są jeszcze jakieś inne choroby odkleszczowe, które o których warto, żebyśmy wiedzieli?
Trzecią co do częstotliwości chorobą jest anaplazmoza. To jest taka bakteria wewnątrzkomórkowa, która atakuje nasze granulocyty.
Ujawnia się jako choroba gorączkowa mniej więcej po tygodniu od ukłucia przez kleszcze. Daje objawy grypopodobne, powoduje bardzo złe samopoczucie. Jest to choroba, która sama się leczy, o ile nie mamy chorób obciążających.
Natomiast jeżeli zgłosimy się do lekarza i postawi on właściwą diagnozę, to dostaniemy doksycylinę, która bardzo przyspiesza wyzdrowienie.
Czytaj też:
Kleszcze: gdzie najczęściej atakują? Odpowiedź cię zaskoczy!
Kleszcze u psa: jakie choroby odkleszczowe może złapać nasz pupil?