Żeby włos nam nie spadł z głowy. Czy włosy też się starzeją?

Czy można osiwieć z dnia na dzień? W jakim tempie starzeją się włosy i co zrobić, by ten proces spowolnić? Co szkodzi naszej czuprynie, a co sprawia, że możemy zachwycać „lwią grzywą”? O tym, w kolejnym odcinku podcastu „Długo i szczęśliwie”, rozmawiam z prof. Lidią Rudnicką, specjalistką dermatologii. Zapraszam do słuchania.

Transkrypcja

Ewa Kurzyńska rozmawia z prof. Lidią Rudnicka, kierownikiem Katedry i Kliniki Dermatologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Często, gdy myślimy o tym, jak zatrzymać upływ czasu, skupiamy się na trosce o nasz wygląd, o skórę. Przeglądając się w lustrze szukamy zmarszczek. Wiemy jednak, że czasu nie da się tak do końca oszukać. Widać go na naszej twarzy, na naszym ciele. Ale czy widać go też na włosach? Czy włosy, tak jak i inne narządy, starzeją się? Dlaczego i w jakim tempie?

Tak patrzę na panią. Pani twarz okala burza pięknych włosów kręconych zazdroszczę. Ja mam włosy proste jak drut i zawsze chciałam mieć takie loki na głowie.

Prof. Lidia Rudnicka: W moim wieku to już zależy w dużej mierze od dobrego fryzjera, więc nie przypisuję sobie żadnych zasług. Natomiast rzeczywiście łatwiej jest utrzymać włosy w dobrej formie, gdy jesteśmy młodzi, zdrowi, bez żadnych niedoborów i żadnych chorób współistniejących. Z biegiem czasu włosów jest coraz mniej. Szacuje się, że ubywa nam około 10% włosów co około 10 lat, czyli jak mamy na przykład lat 20, to za 10 lat, czyli w wieku 30 lat, będziemy mieć o 10% mniej. I potem znowu od tej wartości odejmujemy 10%.

To informacja statystyczna. Są osoby, u których włosów ubywa szybciej, u innych wolniej. Z biegiem czasu i z wiekiem włosy zaczynają rosnąć wolniej, a co za tym idzie, szybciej niszczą, bo włosy takiej samej długości dużo dłużej rosły.

I jeżeli popatrzymy na włosy, które ja mam, powiedzmy, że one mają jakieś 20 centymetrów, to jeżeli one rosły mniej więcej centymetr na miesiąc, to znaczy, że te końcówki już mają 20 miesięcy, czyli 2 lata. Przez te 2 lata włosy były eksponowane na wszystko: od różnych technik stylizacji zaczynając – nawet jeśli jest to tylko mycie, suszenie i czesanie, a także na przejścia chorobowe, infekcje, być może nawet na jakieś cięższe choroby.

Tak więc zawsze włosy z biegiem czasu będą wyglądały nieco gorzej, a dobry wygląd jest coraz trudniej utrzymać.


Pani Profesor, kiedy proces starzenia się włosów, mieszków włosowych czy cebulek włosowych się zaczyna? Kiedy te procesy, mówiąc kolokwialnie, przyspieszają?

Nie ma na to pytanie dobrej odpowiedzi, ale uważa się, że ten proces zaczyna się w momencie urodzenia, może nawet wcześniej, chociaż my tego w pierwszym momencie nie widzimy.

To jak wyglądamy oraz to, ile mamy włosów zależy nie tylko od rzeczywistej ich liczby, ale również od grubości. W związku z czym nawet jeżeli będziemy mieli mniejszą liczbę, ale grubszych włosów, to to w lustrze będzie wyglądało równie dobrze, a nawet lepiej. I dlatego my dermatolodzy nie tylko dbamy o to, żeby zapobiec utracie włosów czy zwiększyć ich liczbę, ale również żeby zwiększyć ich grubość. Poprawia to komfort i jakość funkcjonowania na co dzień.

Jak myślimy o Polce opiewanej prze poetów, to widzimy blondynkę z grubym warkoczem. Czy faktycznie w tej naszej populacji więcej jest blondynów, czyli osób o jasnych włosach?

To będzie zależało od tzw. fototypu. Jest 6 fototypów: im ciemniejsza skóra, tym jest on wyższy. Osoby czarnoskóre by miały fototyp szósty, natomiast prototyp pierwszy to są osoby mające blond włosy, czasem rude, i niebieskie oczy. W Polsce większość osób ma fototyp  drugi i trzeci, czyli wcale nie jesteśmy najbardziej jasnowłosą populacją. Faktem jest jednak, że  w skali ogólnoświatowej jest u nas więcej blondynów niż w innych populacjach.

Ale pani redaktor powiedziała o jednej bardzo ważnej rzeczy: o włosach spiętych kok. Każda forma spinania włosów szkodzi włosom. Włosy rosną pod określonym kątem w stosunku do skóry włośnej głowy. Jeżeli związujemy włosy, to zmuszamy włos, żeby układał pod innym kątem.

W związku z tym włos w tym miejscu robi się słabszy. W miarę jak on rośnie, na całej długości będzie osłabiony. Osobom, które mają jakiekolwiek problemy z włosami, rekomenduję, by nie spinały, nie wiązały włosów i unikały stylizacji, które powodują uraz mechaniczny.


Tylko okazjonalnie od wielkiego dzwonu. Ślub, sylwester…

Zgadza się. Jeżeli raz na jakiś czas  zrobimy sobie jakąś bardzo wyrafinowaną fryzurę, to nie wyrządzimy włosom dużej szkody.

Pani profesor, a jak to jest z siwieniem włosów? Czy to też jest objaw tego, że one się starzeją?

I tak, i nie. Każdy z nas ma w swoich mieszkaniach włosowych zaprogramowaną określoną liczbę cyklów włosowych. Zanim o tym, to wrócę jeszcze do jednej rzeczy.

To, że włosy wypadają, to jest rzecz naturalna. Muszą wypadać! Proszę sobie wyobrazić włosy, które by nigdy nie wypadły, a my byśmy w wieku 80 lat mieli te same włosy, co w wieku lat 10. Możemy sobie tylko wyobrazić, jak by wyglądały.

To tak jakby jakiś jeden kawałek materiału nosić ze sobą przez 80 lat. Domyślamy się, że po tym czasie wyglądałby dość dramatycznie. To samo by było z włosami, w związku z czym jest taki naturalny cykl, który powoduje, że stare włosy wypadają, a nowe włosy w to miejsce odrastają.

Idea jest taka, że liczba włosów stojących powinna być mniej więcej orientacyjnie porównywalna do liczby włosów wypadających. Kiedyś przyjmowano, że wszystko jest w normie, gdy wypada do 100 włosów dziennie.

Potem mówiono, że 200 też jest w normie. Tak naprawdę jest to cecha indywidualna i tu nie ma liczby dla wszystkich, więc proszę nie liczyć włosów. Najważniejsze jest to, ile włosów odrasta.

Każdy taki cykl powoduje, że jest zużywane trochę barwnika, bo mówiąc w uproszczeniu: włosy rosną na początku na poziomie mieszka włosowego siwe i dopiero później są zabarwiane kolor blond, brązowy, czarny czy jaki tam mamy naturalny.

Ilość tego barwnika w tym mieszkach włosowych jest indywidualnie dostosowana i zaprogramowana w czasie urodzenia.

I jeżeli ten cykl powtórzy się jakąś liczbę razy, że już tego barwnika zacznie brakować w mieszkach włosowych, to wtedy, to wtedy włosy stają się siwe,, przy czym nie siwieją wszystkie w tym samym momencie. Dlatego mówimy, że ktoś jest szpakowaty, czyli ma trochę siwych włosów. Potem jest ich coraz więcej, dlatego, że w każdym mieszku jest troszeczkę inna ilość tego barwnika.

Pani profesor, a czy można osiwieć z dnia na dzień, pod wpływem jakiś bardzo silnych emocji?

Odpowiem na to w sposób jednoznaczny: nie można. To nie znaczy, że Państwo nie przeczytali o takich przypadkach w literaturze i powiem, z czego to wynika.

Pod wpływem różnych czynników, czy to toksycznych, czy bardzo silnego stresu, wypadają – i  to znowu trochę uproszczeń – głównie włosy ciemne. W ciągu krótkiego czasu, nawet kilku dni, mogą wypaść wszystkie lub prawie wszystkie ciemne włosy i zostaną siwe. Sprawia to wrażenie, że człowiek osiwiał w trzy dni. Nie, po prostu inne włosy stracił.


Czy może to tłumaczyć zjawisko, które w czasie pandemii Covid-19 obserwowane było u części pacjentów, którzy ulegli zakażeniu? Sama znam taką jedną osobę, która po przechorowaniu Covid-19 miała siwe włosy. Pewnie powinnam przez to rozumieć, że pozostałe wypadły.

Skutkiem różnych chorób jest wypadanie włosów, ale przy Covid-19 to było szczególnie widoczne. Wypadanie włosów zaczyna się zwykle 2 miesiące po wyzdrowieniu, ale na szczęście w większości przypadków włosy odrastają. Jeżeli komuś z Państwa wypadły włosy po Covid-19, to zapewne już odrosły.


Proszę powiedzieć jakie jeszcze choroby mogą sprawić, że te nasze włosy będą albo gorzej wyglądać, albo bardziej intensywnie wypadać.
To jest bardzo ważne pytanie. Ja zawsze uczę swoich studentów, że łysienie czy nadmierne wypadanie włosów jest objawem. To jest tak samo, jak ból, wymioty czy biegunka są objawami chorób.

Jeśli wypadanie włosów trwa krótko, to powoduje go czynnik krótkotrwały, który nie ma większego znaczenia. Jeśli jednak ten problem utrzymuje się dłużej, to należy go zdiagnozować – podobnie jak każdy inny obiekt każdej innej choroby.  

Łysienie może być objawem bardzo szerokiego spektrum różnych chorób. Powszechnie uważa się, że zaburzenia hormonalne mogą powodować łysienie. To zdarza się jednak rzadko, szczególnie w naszej populacji. Osoby zaniepokojone wypadaniem włosów często udają się do endokrynologa, podczas gdy lekarzem, który zajmuje się diagnostyką i leczeniem łysienia, wypadania włosów czy chorób włosów jest dermatolog.

Słuchaczy, którzy mają problem z włosami, zapraszam do dermatologów, a szczególnie do dermatologów, który się specjalizują w wypadaniu włosów. Dermatologia stała się dziedziną niezwykle szeroką i dzwoniąc do kliniki warto zapytać, w czym specjalizuje się dany lekarz i wybrać tego, który ma szeroką wiedze dotyczącą włosów.

A teraz wróćmy do pytania, jakie to mogą być choroby. Jeżeli mówimy o endokrynologii, to szczególnym problemem są zaburzenia czynności tarczycy. Zarówno nadczynność jak i niedoczynność może powodować łysienie. I też trzeba sobie powiedzieć, że mimo że wyrówna się czynność tarczycy, to czasami włosy tak łatwo nie zaczynają odrastać. Ale żeby pocieszyć: niektóre osoby z zaburzeniami hormonalnymi np. nadczynnością tarczycy, mają więcej osób niż inne.


Ale na głowie.
No tak.


Bo jeśli z powodu nieprawidłowej pracy hormonów wąs się sypnie, to już nie jest to taka dobra wiadomość.

To fakt. Hiperandrogenizm, czyli o nadmiar testosteronu, zawsze będzie się manifestował nadmiarem hormonu w różnych postaciach. Jednym z objawów jest typowe łysienie, ale może to być także owłosienie w miejscach, w których byśmy go nie chcieli.

U kobiet może to doprowadzić do pojawienia się owłosienia na twarzy, na klatce piersiowej. Warto też podkreślić, że jeżeli mamy pojedyncze, szczególnie jasne włosy na skórze twarzy, to nie jest to bardzo nietypowe. Z wiekiem będzie tych włosów przybywało i to nie jest problem. Natomiast jeżeli młoda kobieta, w której rodzinie nie było takich sytuacji, nagle zaczyna mieć wąsy, brodę i włosy na klatce piersiowej, to jest to problem. Ale nie chciałabym się skupić tylko na problemach endokrynologicznych, dlatego że to jest jedna z rzadkich przyczyn problemów.

Powiem jeszcze o niedoborach w diecie. Wprawdzie nie powinno się to zdarzyć w naszej cywilizacji przy możliwościach prawidłowego żywienia, jakie mamy, ale niedobory w diecie mogą być powodem wypadania włosów. Do tego dochodzi odchudzanie nie zawsze zdrowymi metodami.

Takie łysienie z niedoboru może się zdarzyć też u osób, które są po operacjach bariatrycznych. Trzeba po nich uzupełnić niedobory.

Można tu wspomnieć o niedoborze żelaza oraz keratyny, które są niezwykle częste u młodych kobiet, a szczególnie u tych, które mają obfite miesiączki albo mało żelaza w diecie. Najwięcej żelaza jest w czerwonym mięsie, którego jemy teraz stosunkowo niewiele. W kurczakach i rybie jest go zdecydowanie mniej.


W przypadku tej grupy populacji wystarczy uzupełnić niedobór, by powstrzymać łysienie.

Dużym błędem jest stosowanie popularnie reklamowanej biotyny – i to z dwóch powodów. Jeżeli ktoś ma problem z włosami i nie ma potwierdzonego badaniem laboratoryjnym niedoboru biotyny, to nie powinien brać tabletek z biotyną. Nie dlatego, że zrobi sobie dużą krzywdę wprost, ale dlatego, że w naszej populacji niedobór biotyny się nie zdarza. Organizm ma zdolność jej produkcji. Tak więc niedobory zdarzają się bardzo rzadko.

Z drugiej strony tabletki z biotyną albo preparaty witaminowe zawierające biotynę powodują zaburzenie wyników badań laboratoryjnych. Może wyjść nieprawidłowo test ciążowy, zaburzone mogą zostać wyniki badania czynności tarczycy.

Opisywano przypadki błędnej diagnozy u pacjentów, którzy zgłosili się do oddziałów ratunkowych. Biotyna zaburzyła wyniki, stwierdzono, że wszystko jest prawidłowo i nie wdrożono leczenia. Żeby uniknąć takich sytuacji, przy każdej okazji musimy lekarzy informować, że bierzemy biotynę.

Wreszcie: nie ma ona wartości dodanej, jeżeli chodzi o włosy. Można ją sobie odpuścić.

Wracając do głównej myśli: każda choroba może spowodować problemy z włosami. W przypadku chorób nowotworowych nie tylko chemioterapia, ale i sama choroba może powodować wypadanie włosów. Do tego różne choroby autoimmunologiczne, np. w przebiegu tocznia. Czasami wypadanie włosów jest pierwszym objawem tocznia – później długo nic się nie dzieje i dopiero z czasem pojawiają się inne objawy.

Czasami nadmierne wypadanie włosów może być objawem białaczki, szpiczaka – choć rzadko. Dlatego właśnie warto udać się do lekarza, jeśli wypadanie włosów trwa długo. Lekarz zleci odpowiednią diagnostykę na podstawie innych objawów i na podstawie danych z wywiadów.



Dotknęła Pani kolejnego tematu. Chciałam zapytać, po jakim czasie utraty większej ilości włosów powinniśmy się zaniepokoić.

Nie ma tu jednej liczby, ale gdybym musiała wskazać orientacyjną, to byłyby to ok. 3 miesiące.

I oczywiście sytuacje są różne. U kobiet po ciąży nadmierne wypadanie włosów będzie trwało 3 – 5 miesięcy, ale wiemy dokładnie, jaka była przyczyna. Trzeba to przeczekać, a wypadanie włosów wynikające z ciąży jest z reguły związane również z pełnym odrostem. Nie należy się niepokoić, po prostu przez krótki czas trzeba tę fryzurę odpowiednio dostosować.

U osób, które przechodziły zabieg w znieczuleniu ogólnym, po 2-3 miesiącach może się rozpocząć wypadanie włosów. Będzie trwało w granicach 3 miesięcy, później włosy odrosną. Podobnie po infekcji z dużą gorączką. Jeżeli wiemy jaka jest przyczyna, możemy sobie pozwolić na więcej cierpliwości. Jeżeli nie wiemy, jaka jest przyczyna wypadania, to dla mnie granicą byłyby 3 miesiące.


Pani Profesor, a czy są plusy tego, że są pewne procesy starzenia zachodzą? Tak sobie myślę o tym, że podobno z wiekiem wolniej wydziela się sebum na głowie, więc włosy się wolniej przetłuszczają. Nie musimy ich tak często myć. Czy to jest  prawda?

Tak, to jest prawda. Ja używam bardziej polskiego słowa łój, pani redaktor mówi o sebum, ale oba te słowa oznaczają to samo.

Produkcja łoju zwiększa w okolicy dojrzewania i zmniejsza w okolicy menopauzy, u kobiet w okolicy pięćdziesiątego, któregoś roku życia.

Pozwolę sobie odpowiedzieć na pytanie, które nie padło, a więc  o to, jak często należy myć włosy. Nie ma co do tego zasady ani nie ma czegoś takiego, że jakaś częstotliwość jest „za częsta” lub „za rzadka”. Powinniśmy też się opierać na takim na własnej ocenie, ale pamiętając przy tym, że nie tylko obraz przetłuszczonych włosów w lustrze sygnałem, że za długo czekaliśmy z myciem włosów. Są osoby, które po myciu włosów nie mają dolegliwości, a potem po dwóch, trzech dniach zaczyna się nasilony świąd, czy tak jak się mówi popularnie – swędzenie skóry głowy.

I to jest taki sygnał, że czekaliśmy za długo. Jeżeli jakiś czas po umyciu włosów pojawia się zwiększony świąd skóry, może to być podrażnienie albo objaw alergii, choć alergia na kosmetyki używane do włosów jest dość rzadka. Jeżeli świąd staje się mocniejszy z każdym dniem po umyciu włosów, to jest to sygnał, że włosy powinniśmy umyć, a może nawet zastosować jakiś preparat przeciwświądowy czy szampon przeciwłupieżowy.


Pani Profesor, a jakie są najczęstsze błędy w pielęgnacji, które popełniamy i tym samym przyspieszamy proces starzenia włosów? Wspomniała Pani o tych upięciach, które zaburzają naturalny kierunek wzrostu włosa. Ale co jeszcze im szkodzi?

Wrócę do upięć, bo to ważne. W naszej populacji tak tego nie widać, ale w populacji osób czarnoskórych, gdzie tradycyjnie bardzo mocno upina się włosy, często występuje problem nadmiernego łysienia. Jest on spowodowany właśnie nadmiernym pociąganiem włosów.

Bardzo boli moje dermatologiczne serce, gdy widzę małe dziewczynki, które mają liczne spinki we włosach. To naprawdę nie jest nie jest zdrowe.

Warto jeszcze wspomnieć o Trichorrhexisnodosa: to takie szczypanie włosa, które powoduje rozwidlenie się go na kilka części. W efekcie może się on rozkładać w odcinkach, co będzie się objawiało bardzo zaburzonym wyglądem mechanicznie uszkodzonych włosów.

Jego przyczyną może być zbyt rygorystyczne czesanie, albo suszenie zbyt ciepłym powietrza. Przy suszeniu musimy się kierować rozsądkiem. Jeżeli powietrze jest tak gorące, że ledwo wytrzymujemy, to znaczy, że ono jest za ciepłe.

Czy jeszcze coś możemy zrobić źle? Przechodzimy do kwestii farbowania.

Wstrzymuję oddech czekając na odpowiedź.

Farby są jakościowo coraz lepsze. Niekiedy pokutują jeszcze poglądy z czasów, kiedy ich jakość była gorsza, ale i nie uregulowana, co znaczy, że każda farba mogła mieć dowolny skład. W Stanach Zjednoczonych regulacje pojawiły się w 1980 roku, w Europie trochę później.

Jeżeli mamy taką potrzebę estetyczną, to nie ma przeciwwskazań, żeby włosy farbować. Trzeba natomiast pilnować podstawowych zasad farbowania, na przykład w postaci długości utrzymywania farby na włosach. Jeżeli zaczytamy się czy oglądamy telewizję i zapomnimy, że zbyt długo trzymamy farbę na włosach, to włos się może uszkodzić. Musimy pamiętać, że każdy kosmetyk, w tym farba i szampon oddziałują głównie na tę część włosa, która jest ponad skórą głowy.

Nas dermatologów najbardziej interesuje mieszek włosowy, który jest pod skórą głowy. Można powiedzieć trochę w uproszczeniu, że żaden kosmetyk, nawet źle zastosowany, nie może skrzywdzić tej części, która dotyczy samego mieszka. Możemy uszkodzić włosy, będą uszkodzone do czasu, aż wypadną. Nowe będą odrastać już prawidłowe, dlatego że mieszek pozostał czynny prawidłowo.


To uwaga bardziej do kosmetologa, ale siwe włosy ciężej poddają się koloryzacji.

Na szczęście fryzjerzy mają swoje metody.

Kolor włosów determinuje melanina – i nie ma już więcej odpowiedzialnych za to substancji. Nam się wydaje, że blond determinuje jakaś substancja, a kolor czarny inna – no nie. To wszystko jest melanina i im jej więcej, tym ciemniejsze będą włosy. Osoby, które mają włosy blond, będą miały po prostu mniej melaniny. Łatwiej nam jest dołożyć trochę melaniny i zmienić kolor włosów niż działać od zera, bo gdy włosy są już siwe, to fryzjer musi do tego pustego, że tak powiem, pojemnika, dosypać tyle melaniny, żeby nadać kolor.


Czy ktoś, kto ma długie włosy, ryzykuje, że cebulki będą nadmiernie owłosione i włosy będą bardziej wypadać?
Nie, długość włosów nie ma znaczenia. Pacjenci często mówią, że obcięli włosy dlatego, by mniej wypadały. To jest takie złudzenie, bo jak włosy są długie, szczególnie gdy są ciemne, to wszędzie je widać: na podłodze, na poduszce, w wannie.. Gdy ktoś ma krótkie włosy, to wypadające są mniej widoczne, co daje złudzenie, że mniej wypadają.

Długość włosów powinniśmy dostosować do swoich preferencji estetycznych, bo nie wpływa na to, czy one będą wypadały czy nie.

Natomiast długość włosów będzie determinowała ich wygląd w takim znaczeniu, że im dłuższy włos, tym dłużej funkcjonuje w środowisku, na które go narażamy i w związku z tym na końcówkach będzie gorszy. Rozdwajanie końcówek wynika z tego, że po roku czy dwóch włosy są zużyte.


Pani profesor, a co z tymi, którym włosy nieodwracalnie wypadły i nie odrastają? Czy medycyna może im jakoś skutecznie pomóc?

Bardzo cieszę, że jest coraz więcej leków, dzięki którym udaje się zahamować progresję łysienia. Zawsze tłumaczę pacjentom, że naszym pierwszym celem jest zahamowanie dalszego pogarszania się stanu, a potem będziemy patrzyli, co możemy zrobić, żeby się to poprawiło.

I jeżeli mówimy o takim łysienie jak na przykład łysienie androgenowe, które zdarza się bardzo często, albo łysieniu plackowatym, to jest dużo możliwości uzyskania poprawy. Co nie znaczy, że u każdego pacjenta jest to możliwe. Jeżeli ktoś nie ma włosów od 10 lat, to uzyskanie odrostu będzie trudne. Jednak przy rozpoczynającym się łysieniu androgenowym możemy zahamować proces i możemy uzyskać odrost.

W Stanach właśnie został zarejestrowany nowy lek na łysienie plackowate. Czekamy kiedy będzie dostępny w Polsce. Myślę, że w ciągu kilku miesięcy – tak więc mamy dwa nowe leki na to schorzenie. To jest ogromny przełom.

Pani redaktor pyta jednak o nieodwracalne łysienie – przede wszystkim jest to łysienie bliznowaciejące. Ma wiele przyczyn, ale na szczęście rośnie też liczba leków, które pozwalają je zahamować. Niestety w miejscu pojawienia się blizny włosy już nie odrastają. Pytanie, co możemy zrobić, jak zahamować ten proces? Można rozważyć przeszczep włosów, ale chciałabym przytoczyć słowa mojego kolegi z Madrytu, który ma ogromne doświadczenie w przeszczepiania włosów,

Powiedział, że z jego obserwacji wynika, że o ile w przypadku łysienie androgenowego można liczyć na to, że utrzyma się większość szczepionych mieszków włosowych, o tyle w łysieniu bliznowaciejącym utrzymuje się około 50% mieszków włosowych. Tak więc zostaje połowa przeszczepionych włosów. Po około pięciu lat pacjent będzie miał o połowę włosów mniej w stosunku do tego, co zostało przeszczepione.

Trzeba to więc poważnie przeanalizować, także pod kątem finansowym. Bo pytanie, czy jeśli 50% przeszczepionych włosów i tak wypadnie, to jest dla pacjenta zniechęcające, czy jednak uznaje, że jest  przeszczepem zainteresowany, bo jednak 50% zostanie.

Dla osób, które powiedzą, że jednak nie, współczesne fryzjerstwo ma na szczęście propozycje. Są dostępne preparaty keratynowe, które dostosowują się do koloru włosów. Nakłada się je na głowę w miejsca, w których włosy wypadły i preparat sprawia wrażenie, że głowa jest pokryta włosami – a to tylko drobinki keratyny, które utrzymują się do kolejnego mycia.

Nie jest to rozwiązanie w przypadku występowania dużych ognisk, nie jest to rozwiązanie długoterminowe, nie jest to leczenie, ale poprawia to komfort codziennego funkcjonowania osób, którym wypadają włosy.

A w jaki sposób słońce, które tak kochamy, wpływa na włosy?

Słońce, a szczególnie promieniowanie ultrafioletowe, uszkadza włosy. Nic złego nie stanie się, jeśli na urlop jeździmy raz czy dwa razy do roku, ale jeśli przez wiele miesięcy eksponujemy włosy na promienie słoneczne, to ja już bym się bała pomyśleć, co dzieje się ze skórą w tym czasie.

Włosy to ciężko przeżywają, więc powinniśmy kierować się rozsądkiem. Wspomnę przy okazji o ciekawym odkryciu polskiego naukowca, pana profesora z Polskiej Akademii Nauk. Odkrył, że włosy nie tylko chronią skórę głowy przed promieniowaniem słonecznym – a przez to dają także ochronę przeciw nowotworową – ale również same włosy mają w pewnym stopniu działanie przeciwnowotworowe. Proszę tego jednak mylnie nie zrozumieć: dotyczy to ochrony skóry, włosy nie chronią przed innymi nowotworami!

Bardzo namawiam osoby, które mają nasilone łysienie androgenowe, by latem chronili skórę nakryciem głowy. Ryzyko wystąpienia u nich nowotworu skóry jest większe u osób, które chronią skórę głowy. Wynika to z dwóch czynników. Po pierwsze: nie ma ochrony mechanicznej włosami. Po drugie: włosy zawierają substancje, które chronią przed rozwojem nowotworu w obrębie skóry głowy.

Uprzedziła pani moje ostatnie pytanie. Chciałabym się chciałam dowiedzieć, czy włosy poza funkcją estetyczną, dodającą często atrakcyjności, mają jakiś praktyczny wymiar? Czy to jakiś pozostałość ewolucyjna?

Osoby, które z powodu różnych chorób nie mają brwi i rzęs, bardzo często skarżą się na podrażnione oczy, gdyż są pozbawione naturalnej ochrony. Brwi i rzęsy są niezwykle istotne do komunikacji.


Możemy zalotnie trzepać rzęsami albo groźnie z marszczyć brwi…

To takie już są najbardziej przerysowane formy. Natomiast wykorzystujemy je znacznie częściej w codziennej komunikacji.

Krótkie włoski w nosie mogą przeszkadzać, ale mają swoją funkcję, gdyż chronią nas przed infekcjami. Osoby, które na przykład z powodu łysienia plackowatego są ich pozbawione, dużo częściej chorują na infekcje górnych dróg oddechowych, a nawet na zapalenie płuc także. Tak że włosy w każdej lokalizacji mają swoje istotne znaczenie.

Czytaj też:

Alopecja: dlaczego po silnym stresie mogą wypaść włosy?

Palenie tytoniu szkodzi jeszcze bardziej, niż sądzono

Zdrowe nawyki, które pomogą nam obronić się przed wirusami