Co nas łupie w kręgosłupie?

Transkrypcja

Ewa Kurzyńska rozmawia z Arturem Balasą, specjalistą neurochirurgiem z katedry neurochirurgii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Poruszymy temat, który, jak sądzę, dotyczy większości naszych słuchaczy: będę rozmawiać o problemach z kręgosłupem. Nie moralnym, ale tym, który zapewnia nam prostą posturę i chroni nasz rdzeń kręgowy. Ból w kręgosłupie – jak z tym żyć?

.

E.K.: Kogo nie łupie w kręgosłupie, ręka w górę. Pewnie wielu by podniosło. Ponoć bóle pleców to jedna z najczęstszych dolegliwości, która daje się homo sapiens we znaki. Faktycznie?

A.B.: Jak najbardziej. 80-90 proc. populacji zgłasza bóle kręgosłupa. Niektóre są przejściowe, inne przewlekłe, ale wydaje mi się, że mamy do czynienia z pandemią lub chorobą cywilizacyjną. Bóle kręgosłupa znajdują się w czołówce naszych dolegliwości.

Wynika to pewnie z naszego trybu życia.

E.K.: Pamiętam, że kiedyś jeden ze znanych neurochirurgów zażartował, że w dzisiejszych czasach wystarczy mieć kręgosłup, by mieć rozpoznanie problemów z kręgosłupem.

A.B.: Coś w tym jest, ale na szczęście mamy szeroki dostęp do diagnostyki, także na własną rękę. W każdym momencie możemy wykonać – bez skierowania – rezonans magnetyczny bez kontrastu. Towarzyszy mu z reguły bardzo bogaty opis.

E.K.: Pewnie włos się jeży na głowie.

A.B.: Właśnie tak jest. Mam w tym rolę dość przyjemną, bo wyjaśniam pacjentom, że nic się nie dzieje, że opisane wypukliny, przepukliny, zaburzenia krzywizny kręgosłupa to nic poważnego i nie wymaga żadnej interwencji. Moja rola jest dość wdzięczna, bo uspokajam pacjenta.

E.K.: Co naturze nie wyszło, że ten kręgosłup nam tak doskwiera? Może sami coś zmieniliśmy w swoim życiu, że go rujnujemy?

A.B.: Przede wszystkim odpowiada za to nasza pionowa postawa ciała. Zdarza się, że nie do końca jesteśmy dostosowani do tej pionowej postawy ciała, czyli do tego, by chodzić na dwóch nogach. W ostatnim czasie obserwuję wiele problemów z kręgosłupem szyjnym, które wynikają z tego, że głowa jest bardzo ciężka dla kręgosłupa szyjnego, a człowiek stara się, by głowa była w osi z kończynami dolnymi, czyli z nogami. A żeby przy chodzeniu złagodzić wstrząsy, mamy naturalne krzywizny kręgosłupa.

E.K.: Takie wygięcie w literę „S”.

A.B.: Właśnie tak. Mamy więc lordozę szyjną, kifozę piersiową, lordozę lędźwiową. Niestety w ostatnich latach działamy przeciwko tym krzywiznom. Zaczynając od góry: używanie telefonu komórkowego, czyli głowa w dół – i tak idziemy. To bardzo duże obciążenie dla kręgosłupa, bo głowa jest ciężka, a kręgosłup szyjny jest bardzo mobilny. Wszyscy się łapiemy na tym, że schylamy głowę i czytamy to, co wyświetla się na telefonie.

E.K.: Jadąc na spotkanie z panem zrobiłam sobie rachunek sumienia: przez pół godziny w taksówce czytałam pocztę i miałam głowę schyloną.

A.B.: I waśnie tak to wygląda. Omówiłem kręgosłup szyjny, dalej mamy kręgosłup piersiowy, gdzie pogłębiamy kifozę, czyli wygięcie do tyłu, bo garbimy się. W dłuższej perspektywie powoduje to dolegliwości bólowe.

Dochodzi do tego w szczególności przy monotonnych czynnościach w biurze. Trudno jest przez cały czas utrzymywać ergonomiczną pozycję. Sam łapię się na tym, że albo jestem oparty na jednej ręce, albo na drugiej, pochylony albo zgarbiony. W ten sposób pracujemy przeciwko naturze. Nasz siedzący tryb życia, brak aktywności fizycznej, zabieganie – to wszystko działa nie niekorzyść i mam tego skutki.

E.K.: Od razu sobie pomyślałam o dzieciach: z jednej strony ciężki plecak, z drugiej strony głowa pochylona nad komórką.  One się dopiero doigrają! My jesteśmy z pokolenia, które dorastało bez komórek.

A.B.: Ciężkie plecaki powodują nienaturalne odchylenia, głowa idzie do przodu. Dziecko pracuje na to, co będzie za 10-20 lat, bo może się wtedy stać pacjentem neurochirurgii. To jest wręcz pandemia. Winić trzeba tryb naszej pracy: kiedyś ludzie częściej pracowali na zewnątrz, teraz siedzą w biurze.

E.K.: W imieniu fanek szpilek zapytam, jak chodzenie w butach na wysokich obcasach  wpływa na kręgosłup i szerzej – na układ ruchu.

A.B.: Chodzenie na szpilkach to chodzenie na palcach z pochyleniem do przodu. To nienaturalna pozycja, bo chodzi się na śródstopiu. Jako specjalista od kręgosłupa nie zachęcam do noszenia szpilek, tym bardziej że zwiększają one urazowość – łatwiej przewrócić się na nierównym chodniku.

E.K.: Panie doktorze, kiedy jest moment, w którym powinniśmy poszukać pomocy? Jaki jest sygnał alarmowy, że nie możemy zrzucić tych dolegliwości bólowych kręgosłupa na później, zaniedbać? Kiedy reagować?

B.A.: Należy reagować, gdy ból nie ustępuje. Zanim jednak skierujemy się do specjalisty, pamiętajmy o „czerwonych flagach”, które obowiązują w neurochirurgii – choć faktem jest, że wprowadzono je nie tyle dla pacjentów, co dla lekarzy innych specjalności, np. internisty, lekarza POZ, by nie zignorowali ważnych sygnałów u pacjenta, który skarży się na ból kręgosłupa.

Do takich sygnałów należy ból, który promieniuje w kierunku kończyn bądź który nie ustępuje. Kolejnym jest zaburzenie przy oddawaniu moczu i ból w okolicach krocza. To ewidentna wskazówka, że pacjent potrzebuje diagnostyki. Inną wskazówką jest niedawne gorączkowanie, bo to może wskazywać, że generatorem bólu jest zapalenie toczące się w obrębie kręgosłupa. Jeszcze innym: wywiad choroby nowotworowej. W kręgosłupie mogą być przerzuty nowotworowe.

E.K.: Pomyślałam o jeszcze jednej chorobie hematologicznej: szpiczaku, który może się objawiać bólem w okolicy lędźwiowej.

A.B.: Tak, albo w piersiowej. Mamy duża populację, która cierpi na bóle kręgosłupa i musimy spośród nich wyselekcjonować osoby, które wymagają pogłębionej diagnostyki. To trudne.

E.K.: Wyobrażam sobie paraliż systemu, gdybyśmy wszystkich od razu kierowali na rezonans.

A.B.: To prawda, systemowo byśmy tego nie udźwignęli. Dlatego też mamy przesłanki mówiące o tym, kiedy pacjent powinien trafić na diagnostykę. Na przykład pacjent po urazie zgłasza bóle odcinka lędźwiowo-krzyżowego, piersiowego. Albo starsza pani po urazie zgłasza ból w odcinku lędźwiowym, który może wskazywać na uraz, czyli na złamanie kręgosłupa kompresyjne. Taka pacjentka wymaga szybkiej diagnostyki i wdrożenia leczenia.

E.K.: Złamania kompresyjne to też chyba powód, dla którego z wiekiem się kurczymy: złamania te  kumulują się i w jesieni życia możemy stracić kilka centymetrów.

A.B.: Zgadza się. Złamania kompresyjne skutkuje obniżaniem się postury. Wyjaśnię obrazowo. Jeśli wyobrazimy sobie kręg, to jest pudełkiem. Jeśli ulegnie kompresyjnemu złamaniu, np. z powodu osteoporozy, to miażdży się. Przy kilku takich złamaniach stracimy kilka centymetrów, ale starsze osoby są niższe również dlaczego, że często się pochylają, mają tzw. wdowi garb.

Jego pojawienie się także jest skutkiem nieleczonych złamań kompresyjnych.

E.K.: Te złamania nie mogą być bardzo bolesne, skoro pacjent nie zgłasza się na leczenie albo ogranicza się do przyjmowania tabletek przeciwbólowych.

A.B.: Złamania kompresyjne powodują bardzo silny ból, ale może on być zaniedbany, niestety. Starsze osoby, u których się powtarza, ignorują go, zrzucają na karb różnych dolegliwości, z którymi się mierzą. Zaniedbują złamania kompresyjne, w efekcie czego dochodzi do jego wygojenia i ból ustaje. Tyle tylko, że ten kręg jest zniekształcony i traci swoją funkcję.

Jeśli wyobrazimy sobie kręgosłup jako wieżę, która je zniekształcona na każdym poziomie lub na co którymś poziomie, to dochodzi do zaburzeń całej osi kręgosłupa, do klinowacenia. Polega na tym, że przedni zakres ulega obniżeniu, więc jeśli poukładamy jeden na drugim, to wychodzi łuk.

E.K.: Robi się taka krzywa wieża w Pizie?

A.B.: Tak, ale pochylona do przodu.

E.K.: Panie doktorze, powiedzieliśmy trochę o flagach alarmowych, żeby nasi słuchacze byli czujni i nie przegapili jakiegoś ważnego momentu, kiedy jeszcze można sobie pomóc. Powiedzieliśmy o złych nawykach, które szkodą kręgosłupowi, ale czy chciałby Pan jeszcze coś dodać? Jakie zachowania, codzienne nawyki mogą kręgosłupowi jeszcze bardziej zaszkodzić? Powiedzieliśmy o komórkach, ciężkich plecakach, bieganiu na szpilkach, co jeszcze?

B.A.: Przede wszystkim brak aktywności fizycznej. Z jednej strony widzimy, że coraz więcej osób uprawia sport, ale nie dotyczy to wszystkich. Brak sportu skutkuje dalszym zanikiem mięśni, wzrostem masy ciała, dokłada to też cegiełkę do bólu kręgosłupa. Widzimy to po pandemii: z kim bym nie rozmawiał, prawie każdy mówi, że nabrał kilogramów.

E.K.: Widziałam dane, z których wynika, że przez 3 lata przytyliśmy średnio 5 kilogramów w zależności od kraju w Europie. To niemało. Mam wśród znajomych biegaczy, którzy biegają bardzo dużo, skupiają się na treningu biegowym, ale nie skupiają się na gimnastyce. rozciąganiu mięśni, wzmacnianiu kolan, które ulegają obciążeniu w czasie biegania. Brak sensownego planu treningowego też może zaszkodzić.

A.B.: Jeśli chodzi o bieganie, to sytuacja jest niejasna. Nie ulega wątpliwości, że bieganie w złym obuwiu, po twardym podłożu, powoduje przekazywanie wstrząsów. To niezdrowe dla kręgosłupa. Gdy są dwa kręgi, a między nimi dysk, czyli krążek międzykręgowy, to bieganie powoduje nacisk i zwolnienie, ponownie nacisk i zwolnienie. Dysk jest największym organem nieukrwionym w organizmie. Dostaje odżywienie od trzonów sąsiadujących.

Ale też są badania europejskie, które mówią o tym, że w czasie biegania dysk ulega lepszemu odżywieniu. Pojawiają się dane, że bieganie dla kręgosłupa nie jest takie złe, ale trzeba to robić z głową.

E.K.:  A jak biegamy, to po trawie albo tartanie, a nie brukowanej ścieżce?

A.B.: Zgadza się. Maratony odbywają się głównie na ulicach, więc to bardzo ważne, by być w prawidłowych butach, które wyposażone są w systemy amortyzacyjne.

E.K.: Przygotowując się do rozmowy z panem, wyczytałam, ze astronauci w tracie dłuższego pobytu w kosmosie rosną. Czy to dlatego, że w kosmosie nie ma grawitacji, a stan nieważkości sprzyja rozluźnieniu struktury kostnej?

A.B.: Czytałem o badaniu które dotyczyło dwóch bliźniaków. Jeden wyleciał w kosmos, drugi nie. Ten, który powrócił z misji kosmicznej, był wyższy i to rzeczywiście wynikało z braku grawitacji, która sama w sobie jest jednak dużym utrudnieniem dla układu ruchu, bo dochodzi do zaników. Aby zapobiec pogorszeniu sytuacji, astronauci muszą nieustannie trenować. W stanie nieważkości nie da się podnosić ciężarów, za to przyczepiają się do bieżni i biegają.

E.K.: Powiedzieliśmy o pozycjach, które obciążają kręgosłup, więc teraz z drugiej strony: w jakich pozycjach on odpoczywa?

A.B.: Kręgosłup odpoczywa, gdy jest równomiernie obciążony, czyli np. gdy leżymy na plecach, ręce trzymamy wzdłuż ciała – i to chyba dla niego najlepsze. Odpoczywa też w wodzie, kiedy mamy podparcie, a jednocześnie możemy rozluźnić mięśnie. Pozycja siedząca jest zła dla kręgosłupa, bo zwiększa się obciążenie na kręgosłup lędźwiowy, niemniej jeśli ergonomicznie jest to prawidłowe, to mimo wszystko będzie odpoczywał.

Ergonomicznie – to znaczy, że mamy z tyłu podparcie. Zapewniają je specjalne poduszki umieszczane na krześle. Dzięki temu możemy także oprzeć plecy.  

Pozycja płaska – ale nie na twardym podłożu – jest jednak najlepsza.

E.K.: Uprawiam jogę. Ta pozycja,  której pan doktor powiedział, nazywa pozycją trupa: człowiek leży na plecach, ręce wzdłuż ciała, nogi delikatnie rozszerzone.

A.B.: O proszę! Taka pozycja wpływa to na rozluźnienie ciała. Odpoczywają przede wszystkim mięśnie głębokie grzbietu. Znajduje się tam wiele tzw. mięśni posturalnych, które trzymają naszą pozycję. Trudno je dobrze rozluźnić, więc taka pozycja trupa, jak to pani nazwała, może być najlepsza pozycją do odpoczynku.

E.K.: A jak ktoś lubi spać na brzuchu lub na boku?

AB: Na boku też nie jest źle, przy czym musi być odpowiedniej twardości materaca, tak by ciało znajdowało się w osi, aby uniknąć  sytuacji, że barki mamy wyżej, miednicę niżej, a ciało jest wygięte w łuk.

E.K.: Słyszałam, że niektóre sporty, np. golf i baseball, mogą szkodzić kręgosłupowi, bo w trakcie ich uprawiania zawodnicy bardzo go obciążają.

A.B.: To prawda. Obie te dyscypliny są bardzo złe dla kręgosłupa. Wyobraźmy obie golfistę: uderza w piłeczkę, więc następuje  nagły opór. Taki gwałtowny skręt nie jest dobry, w szczególności dla niewyćwiczonego kręgosłupa, który nie jest obudowany mięśniami. Może to nawet prowadzić do złamań kompresyjnych, czyli złamań w obrębie kręgosłupa.

E.K.: Czyli jeśli ktoś chce uprawiać golf, to powinien wcześniej zadbać o wzmocnienie mięśni posturalnych? A więc na przykład rano joga lub pilates, a po południu pole golfowe?

A.B.: Właśnie tak. Mięśnie, które najbardziej nam doskwierają, to mięsnie grzbietu i mięsnie brzucha – a jednocześnie obie te grupy dają nam gorset mięśniowy. Jeśli jest on mocny, to bardzo dobrze zabezpiecza nasz kręgosłup. Zaczynając przygodę z golfem, baseballem czy krykietem nie wolno zapominać o prawidłowym przygotowaniu ciała, by później uniknąć problemów z kręgosłupem.

E.K.: Jakie aktywności fizyczne są najlepsze dla kręgosłupa?

A.B.: Fizjoterapeuci wskazują na jogę i nordic walking. Naprzemienne ruchy wykonywane w trakcie marszu z kijkami są dla kręgosłupa bardzo dobre: z jednej strony delikatne, z drugiej – dają podparcie. Ale zawsze mówię pacjentom, że najważniejsze jest pływanie na grzbiecie. Odradzam „ „na żabkę”, bo przy tym stylu wyginamy kręgosłup i głowa znajduje się w nienaturalnym położeniu. Pływając na grzbiecie nie tylko wzmacniamy mięsnie grzbietu, ale ciało jest też bezwładne w wodzie, co daje podparcie.

E.K.: A coś bardziej dynamicznego dla tych, którzy lubią się wyżyć?

A.B.: To polecam narty biegowe, ale to niestety tylko zimą.

Każda aktywność fizyczna jest dobra, byle z głową. Siłownia jest, przynajmniej teoretycznie , bardzo obciążająca dla kręgosłupa  w szczególności ćwiczenia izometryczne, takie jak podnoszenie ciężarów. Trafiają do mnie pacjenci, który uszkodzili sobie kręgosłup na siłowni, to się zdarza. Aby zminimalizować ryzyko, należy zaczynać od małych ciężarów i powoli obudowywać się mięśniami – pod takim warunkiem uważam, że to może być dobry sposób do rozpoczęcia aktywności.

E.K.: Czy może być tak, że bóle pleców wcale nie pochodzą od kręgosłupa, ale z innych narządów i niejako maskują inne dolegliwości? Jeśli tak, to jakie mogą być scenariusze?

A.B.: Mogą to być bóle stenokardialne, czyli zawał serca, choroba niedokrwienna serca. Choroby te mogą promieniować do lewej kończyny, do łopatki i mogą naśladować bóle pochodzące z kręgosłupa szyjnego.

W obrębie jamy brzusznej takim naśladowcą może być kamica nerkowa. Mam pacjentów z rwą kulszową, czyli bólem promieniującym do kończyny dolnej. Często lekarze zapominają, że z kręgosłupa wychodzą korzenie nerwowe, tworzą splot w obrębie jamy brzusznej i dopiero później tworzą nerw kulszowy, nerw udowy itd., ale po drodze mogą być uciśnięte. Przypominam młodszym kolegom, że jeśli wykluczyliśmy w obrębie kręgosłupa najpowszechniejszą patologię, czyli dyskopatię, to powodem bólu może być coś niepokojącego w jamie brzusznej. W szczególności u kobiet. Nowotwory, endometrioza – to wszystko może powodować  podrażnienia i bóle typowe dla rwy kulszowej.

E.K.: Czyli do ginekologa udamy się na USG ginekologiczne, a do internisty na USG jamy ustnej.

A.B.: Tak jest. A lekarze nie mogą zapominać, że nie wszystko jest tym, czym się wydaje. Jest ból, ale nie znaleźli nieprawidłowości w kręgosłupie, więc wszystko w porządku, wypisujemy pacjenta. No nie! Warto jeszcze pomyśleć, że może dziać się coś  niepokojącego w miednicy, w obrębie jamy ustnej, w obrębie splotów.

Także bóle kolkowe także mogą promieniować do kręgosłupa.

E.K.: Złożony problem z tymi bólami kręgosłupa.

A.B.: Człowiek to skomplikowany mechanizm i wiele się w nim może popsuć. Nie warto jednak samemu stawiać sobie diagnozy na podstawie wpisów w internecie, ale lepiej wybrać się do lekarza pierwszego kontaktu i rozpocząć diagnostykę, jeśli ból się utrzymuje.

E.K.: Tak sobie myślę, że kręgosłup znajduje się w obszarze zainteresowań wielu specjalistów: neurochirurgów, neurologów, ortopedów, fizjoterapeutów, rehabilitantów. Prawdziwa armia specjalistów!

A.B.: Tak jest, przy czym każdy zajmuje się kręgosłupem od innej strony. My, neurochirurdzy, znajdujemy się na końcu, nasza rola zaczyna się, gdy wszystkie inne metody leczenia zawiodły i pozostała tylko droga operacyjna.

Ortopedzi  mają inne podejście o kręgosłupa, bo przechodzą inne szkolenie. Lubię uczyć się od ortopedów. Weźmy tylko poprawkę na to, że zaledwie 10 proc. ortopedów zajmuje się kręgosłupem.

Neurolodzy odpowiadają głównie za diagnostykę. Jeśli pacjenta cos boli, promieniuje, to zakłada, że ma to podłoże neurologiczne. Rehabilitanci, fizjoterapeuci są chyba najważniejsi. Dobra fizjoterapia jest na wagę złota. Niestety w naszym systemie trudno pacjentom dostać się na NFZ. Ubolewam nad tym i mam nadzieję, że kiedyś to się zmieni. Fizjoterapia jest kluczowa, jeśli chodzi o kręgosłup.

E.K.: Wspomniał pan o kręgosłupie szyjnym. Rozumiem, że im wyżej doszło do uszkodzenia, tym gorzej:  urazy w obrębie kręgosłupa szyjnego mogą powodować poważniejsze konsekwencje niż w obszarze kręgosłupa lędźwiowego. Faktycznie?

A.B.: Tak. Wynika to z naszej budowy anatomicznej. W obrębie kręgosłupa szyjnego biegnie rdzeń kręgowy, który przewodzi sygnały z ciała do mózgu i z mózgu do ciała. Jeżeli dojdzie do uszkodzenia w obrębie kręgosłupa szyjnego, może dojść do niedowładu czterokończynowego albo zaburzeń czucia w ciele.

Mamy pacjentów w mielopatii szyjnej: mają problemy z chodzenie, z poruszaniem kończynami górnymi. Kanał kręgowy jest zwężony i rdzeń jest uciśnięty, więc dochodzi do uszkodzenia. Jeśli chodzi o kręgosłup piersiowy, to rzadko występują tam dyskopatie, ale mogą być nowotwory  i inne guzy, które mogą powodować ucisk na rdzeń kręgowy. W efekcie ulega uszkodzenia wszystko w dół. Czyli na przykład mamy na poziomie TH5, TH6, to od połowy klatki piersiowej w dół możemy mieć zaburzenia czucia i problemy z nogami, a w kończynach górnych nie ma problemów.

Jeśli chodzi o kręgosłup lędźwiowy, rdzeń kręgowy kończy się na L1, L2, czyli górny odcinek lędźwiowy i dalej tzw. ogon koński, czyli biegną same korzenie nerwowe. Gdy dojdzie tam do uszkodzenia, to uszkodzone zostaną same korzenie nerwowe. Jeśli  chodzi o L1, L2 to znajdują się tam też ośrodki odpowiedzialne za oddawanie moczu. To bardzo duży deficyt dla pacjentów, gdy nie mogą oddawać moczu albo mają problem ze zwieraczami.

Faktem jest, że im wyżej doszło do uszkodzenia, tym gorzej. Można też wspomnieć o problemach w obrębie złącza szczytowo-potylicznego; to miejsce, w którym kręgosłup szyjny łączy się z czaszką. Urazy są tu bardzo poważne. To układy oddechowe, więc pacjenci mogą nawet stracić oddech. I przestać oddychać.

E.K.: Zbliża się lato. Przypominają mi się te dramatyczne historie ludzi, którzy skakali na główkę i uszkodzili sobie rdzeń kręgowy w obrębie kręgosłupa szyjnego. To są dramaty, bo – proszę mnie wyprowadzić z błędu, ale współczesna medycyna chyba nie umie połączyć zerwanego rdzenia kręgowego.

A.B.: Nie. Medycyna nie dysponuje sposobami, które by spowodowały odbudowanie rdzenia kręgowego.

E.K.: Komórki macierzyste też nie są rozwiązaniem?

A.B.: Też nie. Pamiętam, że wiele lat temu na studiach profesorowie mówili, że komórki macierzyste to przyszłość medycyny: pomogą ratować po zawałach, udarach… Niestety nie znam bezpośrednich dowodów, by tak się działo. Są prowadzone badania na zwierzętach, na razie tyle.

Wobec tragedii spowodowanych nieprzemyślanymi skokami do płytkiej wody medycyna jest na razie bezsilna, ale przecież pędzi do przodu, więc z nadzieją patrzymy w przyszłość.

E.K.: Przypomina mi się Christopher Reeve, aktor grający Supermana. Po upadku z konia jest sparaliżowany od szyi w dół, a mimo wszystko po wypadku zagrał jeszcze w filmie.

A.B.: Każdy uraz jest inny. Może być tetraplegia, czyli całkowite przerwanie rdzenia, tak że pacjent w ogóle nie rusza nogami i rękami i wtedy szanse powrotu do sprawności są znikome. Wszystko zależy od rodzaju urazu i tego, jakie spustoszenie spowodował w obrębie rdzenia kręgowego. Młodzi ludzie mają predyspozycje do rehabilitacji, mogą osiągnąć lepsze rezultaty niż starsi pacjenci. A pamiętajmy, że na tym etapie rehabilitanci są najważniejsi: my, neurochirurdzy, możemy tylko ustabilizować kręgosłup, by nie dochodziło do kolejnych urazów.

E.K.: Panie doktorze, chciałabym zapytać  nowoczesne metody leczenia kręgosłupa, bo przełomów w ostatnich latach było sporo. Powiem tylko obrazowo, że pan operuje przez dziurkę wielkości dziurki od klucza. Słyszałam o osobach, które zmagały się z ogromnym bólem, praktycznie nie chodziły, a po operacji niemal z dnia na dzień stawały na nogi. Okiem laika: ocierało się to o cud.

A.B.: Cudu tu nie ma. Mamy szczęście, że posiadamy dostęp do diagnostyki obrazowej; rezonans magnetyczny pokazuje nam wszystko bardzo dokładnie. Żeby tę dziurkę od klucza zrobić, musimy wiedzieć, dokąd idziemy. Rozwija się obrazowanie: kiedyś były operacje otwarte, później pojawił się mikroskop, to jest dziś podstawowe narzędzie neurochirurga, . W ostatnim czasie udoskonalana jest  endoskopia, której skuteczność w operowaniu kręgosłupa została potwierdzona.

To wszystko dąży do tego, że chirurgia kręgosłupa staje się małoinwazyjna. Pomagamy pacjentowi w dolegliwości kręgosłupa, czyli usuwamy ucisk. Naszym celem jest usunięcie przyczyny, a zastosujemy metodę w zależności od tego, jakie mamy narzędzia. Kiedyś musieliśmy rozciąć pół kręgosłupa, pacjenci długo do siebie dochodzili, rany długo się goiły.

Chirurgia kręgosłupa dąży do małoinwazyjności, aby ta dziurka od klucza była jeszcze mniejsza. Leczenie jest prowadzone w coraz mniej traumatyzujący sposób, bez uszkadzania tkanek.

Pacjenci przed operacją pytają, kiedy będą mogli wstać. Po najczęstszych operacjach kręgosłupa stają na nogi tego samego dnia: przed południem była operacja, a wieczorem ich pionizujemy.

E.K.: Ale muszą się cieszyć!

AB: Trzeba mieć na względzie, ze nie zawsze jest super. Długotrwała dyskopatia powoduje, że uszkodzenia korzenia, bóle, mogą się utrzymywać, pojawiają się drętwienia. To przykre uczucie, ale z czasem mija. Są pacjenci, którzy po operacji dostają nowe życie, a dla lekarzy to jest bardzo satysfakcjonujące.

E.K.: Co pan najbardziej lubi „naprawiać” w kręgosłupie?

BA: Stres przy wszystkich poważniejszych operacjach, przede wszystkim, gdy jest nowotwór. Lubię operować otworniaki: to łagodne guzy w okolicach otworów  międzykręgowych, czyli miejsc, w których korzenie kręgowe wychodzą z kanału kręgowego i biegną do kończyn. Pojawiają się tam osłoniaki, rosną z pochewek. Mamy tu i chorobę nowotworową, i dolegliwości bólowe, a całkowicie leczymy pacjenta, bo usuwamy guz. Operowałem kiedyś pacjenta, który miał bardzo dużego osłoniaka przy złączu głowy z kręgosłupem szyjnym.

E.K.: To bardzo niefortunna lokalizacja.

A.B.: Nie dość, że ten guz wrastał do środka, ale też wchodził do czaszki. Pacjent miał tak uciśnięty rdzeń, że niedowład czterokończynowy postępował z dnia na dzień. Ten guz rósł wiele lat, ale doszło do dekompensacji i konieczna była pila interwencja chirurgiczna. Na szczęście operacja poszła dobrze  i to, że pacjent zaczął chodzić, a guz został całkowicie usunięty. To było dla mnie rewelacyjne uczucie.

E.K.: Z drugiej strony wyobrażam sobie, że gdy wchodzi pan obszar rdzenia kręgowego na wysokości szyi, to jest chyba straszne napięcie i odpowiedzialność.

A.B.: Może tego po nas nie widać, ale my też się bardzo stresujemy. Dzień przed operacją układam sobie w głowie jej plan, zresztą operacja to jest cała machina organizacyjna. Muszę mieć sprzęt, sprawdzam, czy posiadam komplet badań. Profesorowie uczyli mnie, że trzeba opracować plan działań krok po kroku. Tak więc stresujemy się przed operacją, ale w jej trakcie już tak nie myślimy. Myślimy pragmatycznie, mamy cel. Jeśli jednak dochodzi do gwałtownego krwawienia, adrenalina idzie gwałtownie pod sufit.

E.K.: I kręgosłup pana boli w trakcie operowania.

A.B.: Szewc w dziurawych butach chodzi, bo przy używaniu mikroskopu musimy przyjmować różne pozycje. Czasem jest tak niewygodnie, że kręgosłup nas boli, ale nie da się inaczej. Mikroskop to duża maszyna na wysięgniku, ma dwie rączki. Musimy czasem sięgnąć do operowanego pola, spojrzeć do góry, w dół. Działamy w ogromnej adrenalinie.

E.K.: A jak wiadomo, adrenalina działa przeciwbólowo. Człowiek ma wrażenie, że może góry przenosić.

A.B: To prawda, a później napięcie schodzi i wieczorem nie mam już siły.

E.K.: To co pan, robi, żeby pana kręgosłup był w dobrej kondycji?

A.B.: Wybieram aktywność fizyczną. Lubię rower. Korzystam też z pomocy fizjoterapeutów. Już samo rozluźnienie mięśni wiele daje.

Czytaj też:

Długowieczność a ograniczenia żywieniowe

Co ma wspólnego Winston Churchill i cholesterol?