Czy zaburzenia snu, stres, a także niedobory magnezu mogą sprzyjać rozwojowi miażdżycy? Co jeść i jak dużo czasu poświęcać na aktywność fizyczną, by mieć serce jak dzwon? Ważniejsze są geny, czy styl życia? – w poszukiwaniu odpowiedzi zapraszam do wysłuchania rozmowy z dr hab. n. med. Aleksandrą Gąsecką van der Pol, kardiolożką.
Dziś moim gościem jest dr hab. Aleksandra Gąsecka-Wanderpol, specjalistka kardiologii z I Kliniki Katedry i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Chciałabym naszą rozmowę zacząć od „efektu Winstona Churchilla”. Ten wybitny brytyjski polityk, strateg, dożył chyba 90 lat, a całe życie oddawał się nawykom uważanym powszechnie za niezdrowe. Lubił czerwone mięsa, przepijał je szampanem, codziennie towarzyszyło mu cygaro kubańskie. Wystarczy, że spojrzę na kostkę masła, a mój LDL, cholesterol potocznie zwany złym, szybuje do góry. Nie ma tu żadnej sprawiedliwości, ale dlaczego?
Na pewno każdy z nas chciałby używać życia jak Winston Churchill. U niektórych to możliwe: mimo nieprzestrzegania diety, braku aktywności fizycznej, zachowują zdrowie. Przykładem jest mój tata. Je co chce i ma znakomity profil lipidowy, dużo lepiej niż ja i mama, które przestrzegamy bardzo rygorystycznie tej diety. Myślę, że w ogromnym stopniu odpowiada za to genetyka.
Musimy pamiętać, że tak naprawdę aż 75% cholesterolu jest syntetyzowane przez nasze tkanki, wątrobę, jelita, skórę, a tylko 25% stanowi cholesterol przyjmowany z pokarmem.
Warto też wspomnieć o tych słynnych receptorach dla cholesterolu LDL. Są one magicznym elementem, który usuwa cholesterol z naszej krwi.
A czy to jest tak, że właśnie są osoby, które niejako genetycznie są zaprogramowane i mają tych receptorów więcej, tak jak Twój tata na przykład, czy Winston Churchill i są ci mniej szczęśliwi, którzy może mają tych receptorów mniej?
Tak, ale mamy też różne inne białka, na przykład białko PCSK9, do tego jeszcze myślę nawiążemy, ale generalnie mamy kilka kompotentów, które powodują, że jesteśmy albo bardziej, albo mniej podatni na efekt diety, a w zasadzie na efekt braku diety.
Rozmawiamy o cholesterolu, bo zaburzenia lipidowe, czyli zła gospodarka tłuszczowa, jest problemem prawie 20 milionów Polaków. To powszechna plaga. Zaburzenia lipidowe prowadzą do miażdżycy: to choroba, która może się skończyć bardzo źle. Czy miażdżyca przyspiesza procesy starzenia?
To jest niesamowicie ciekawy temat, bo z jednej strony mówimy, że miażdżyca z wiekiem rozwija się poniekąd naturalnie, czyli że jest to naturalny proces starzenia się organizmu i nawet w badaniach patomorfologicznych, kiedy analizuje się naczynia 20-30 letnich osób, czasami nawet wcześniej, to obecne są takie, mówimy po angielsku fatty streaks, czyli włókna lipidowe w ścianie naczyń. Z tym że te włókna są odwracalne, czyli możemy wpływać na to, co się z nimi dzieje. Gorzej, kiedy one pod wpływem różnych czynników ryzyka przechodzą w blaszki miażdżycowe, które mają cienką pokrywę, gruby martwiczy rdzeń i grożą pęknięciem.
Jeśli pękną, to naczynie się zamknie i skutkować będzie udarem mózgu, zawałem serca bądź niedokrwieniem kończyn dolnych. W związku z tym, z jednej strony mówi się, że jest to naturalny proces starzenia, ale my sami możemy w bardzo istotny sposób ten proces modulować. Chętnie sięgamy po interwencje farmakologiczne, a tak naprawdę wszystko w naszych rękach. To długie i szczęśliwe życie to skutek naszego trybu życia: diety, aktywności fizycznej i całej rzeszy zdrowych nawyków.
Opowiedziałaś już o najpoważniejszych powikłaniach miażdżycy: o zawale serca, o udarze mózgu, a ja przeczytałam, przygotowując się do naszej rozmowy, że u panów jednym z pierwszych objawów miażdżycy mogą być zaburzenia erekcji.
Tak, to bardzo ważny objaw. Wytyczne z 2019 roku dotyczące prewencji zobowiązują nas, lekarzy, do zadania pacjentom pytania o ból w klatce piersiowej czy właśnie o problemy z erekcją. Naczynia prącia są dużo mniejsze niż tętnice wieńcowe i to tam właśnie często na początku mamy te objawy miażdżycy. Mówi się, że wyprzedzają one te objawy kliniczne, np. choroby tętnic wieńcowych, czyli choroby naczyń zaopatrujących serce, o 3-5 lat. To niesamowicie ważny element, którego nie wolno zignorować.
Co więcej, u takich pacjentów powinniśmy ocenić całościowe ryzyko sercowo-naczyniowe i aktywnie poszukać miażdżycy w innych obszarach naczyniowych. Tak więc zaburzenia erekcji są niezwykle ważnym, pierwszym objawem subklinicznej miażdżycy tętnic.
Jeżeli miażdżyca zaatakuje tętnice szyjne i domózgowe, mogą pojawić się objawy otępienne, problemy z koncentracją, zaburzenia pamięci. Jeżeli zaś miażdżyca dotyczy kończyn dolnych, to pojawić się mogą chromanie przestankowe, bóle nóg, a w zaawansowanych stadiach problemy pewnie z chodzeniem. Gdzie jeszcze miażdżyca może uderzyć?
Obszary, które wymieniłaś, są najważniejsze. Podkreśliłabym to, co zaznaczyłaś na początku: że miażdżyca to ogólne przyspieszenie wszelkich procesów starzenia naszego organizmu. Co zaś się tyczy oceny ryzyka sercowo-naczyniowego, to mamy skale do jego oceny, ale niewiele nam one mówią. Pozwalają określić dziesięcioletnie ryzyko, ale dziesięcioletnie ryzyko nasze a naszych dziadków to coś zupełnie innego. Nasze ryzyko dziesięcioletnie bezwzględne jest bardzo niskie.
Olu, doprecyzujmy. Jak mówisz o tym ryzyku, to znaczy, że istnieje ryzyko, że wydarzy się na przykład zawał serca albo udar w perspektywie dziesięciu lat, tak?
Dokładnie tak. Dobrze, że też dopytałaś, bo wcześniej mówiliśmy tylko o ryzyku zgonów, czyli że ktoś umrze z powodu sercowo-naczyniowego. Natomiast teraz autorzy wytycznych stwierdzili, że to jest trochę bez sensu.
No bo oczywiście nie chcemy, by ludzie umierali, ale przecież jakość życia również jest niezwykle ważna, a jej znaczenie wręcz rośnie. I w związku z tym teraz mówimy już stricte o ryzyku zgonu, o ryzyku zawału serca i udaru mózgu w dziesięcioletniej perspektywie.
Ryzyko bezwzględne jest u nas niskie, ale z uwagi na to, że jesteśmy młode, to będziemy żyły, mam nadzieję, długo i to ryzyko nam się skumuluje. Pytasz o inne manifestacje miażdżycy. Może ich być bardzo dużo. Może to być niedokrwienie w obrębie jamy brzusznej, zaburzenia żołądkowo-jelitowe. Może to być również nadciśnienie tętnicze na skutek miażdżycowego zwężenia tętnic nerkowej.
Ale tego wszystkiego nie możemy ująć w tych wszystkich skalach ryzyka, bo musielibyśmy każdego pacjenta przebadać, a wiemy, że nadgorliwość jest gorsza od wielu innych rzeczy. Generalnie ważne jest, żeby ocenić „lifetime”, czyli to ogólnożyciowe ryzyko rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. Wtedy nie musimy się już zastanawiać, w jakim łożysku mamy tę chorobę: czy jest to udar mózgu, czy miażdżyca tętnic wieńcowych. Miażdżyca jest chorobą ogólnoustrojową. Tak jak powiedziałyśmy przy zaburzeniach erekcji: jeśli jest tam, to jest też ogromne prawdopodobieństwo, że jest już gdzieś indziej.
Miażdżyca to choroba, która atakuje śródbłonek naczyniowy. Mówi się, że to wręcz odrębny organ. Covid-19 uszkadza śródbłonek naczyniowy. Czy to znaczy, że po przebyciu Covid-19 jesteśmy bardziej narażeni na to, że blaszki miażdżycowe pojawią się albo ulegną destabilizacji i narobią nam bałaganu w organizmie?
To jest rzeczywiście świetny i taki nadal gorący temat, bo od dawna nie przeraża nas sam fakt zakażenia Covid-19, ale objawy i zespoły post- i long-COVID. Trzeba tu powiedzieć o dwóch aspektach.
Pierwszą kwestią jest wspomniana destabilizacja blaszek miażdżycowych. Pacjenci często w pandemii trafiali do nad nie z Covid-em jako objawową, ciężką chorobą płuc, ale na przykład z masywnym zawałem mięśnia serca. I wiele razy spotkałam się, pracując też w pracowni kardiologii inwazyjnej, z tym, że taki pacjent nie ma tak klasycznie zakrzepicy w jednej tętnicy wieńcowej, tylko w wielu. Zarówno Covid-19, jak i inne infekcje wirusowe predysponują do destabilizacji blaszek miażdżycowych, do udarów mózgu i mamy dużo danych to potwierdzających. Myślę, że nawet nie jest to specyficzne dla samego zakażenia Covid-19, tylko w ogóle dla chorób zakaźnych.
Ale ten drugi aspekt, o którym powiedziałaś, nie wiem, czy nie jest jeszcze ważniejszy, bo jak ktoś już trafi do nas, to my go, miejmy nadzieję, z sukcesem wyleczymy. No ale gorzej, jak miażdżyca na skutek uszkodzenia śródbłonka będzie się rozwijała właśnie subklinicznie. Obawiam się, że my jeszcze nie widzimy skutków, pełnej gamy tych objawów, które się pojawią i pewnie przez kilka, może kilkanaście lat będziemy mieć falę powikłań miażdżycowych.
Olu, zapytam jeszcze dla porządku, kiedy powinniśmy wykonać lipidogram, czyli badanie, które pokazuje, jak wygląda ta nasza gospodarka tłuszczowa? I czy to prawda, że około 18. roku życia poziom cholesterolu ustala się na w miarę stałym poziomie i potem w ciągu życia zmienia się już nieznacznie?
To jest świetne pytanie. Gdyby tak było, to myślę, że byłoby to bardzo demotywujące. Zakładając, że nawet mieliśmy dobry poziom cholesterolu w 18. roku życia, to później jesteśmy tymi szczęściarzami, którzy nadal mają go na takim poziomie.
Przeprowadzono badanie, w którym zbadano, jak zmienia się profil lipidowy pacjentów w zależności od tego, czy uprawiają aktywność fizyczną. W badaniu wzięły udział wyłącznie osoby bez zespołu metabolicznego. Okazało się, że osoby aktywne fizycznie miały profil prawy lipidowy, metabolizm cholesterolu na lepszym poziomie niż osoby, które od sportu stroniły.
O jakiej intensywności aktywności mówimy? Nie chodzi o sport wyczynowy i nie trzeba przebiec maratonu, prawda?
Maratonu wręcz nie zalecamy, ale nie jestem specjalistką od wpływu sportu wyczynowego na zdrowie, więc nie będę tego tematu rozwijała. Wystarczy pół godziny aktywności fizycznej dziennie. W jednym z badań wykazano, że osoby, które zrobiły 7 tys. kroków dziennie, miały istotnie lepszy profil lipidowy niż ci, którzy od chodzenia stronili. Czyli wracając do Twojego pytania: z wiekiem profil lipidowy się pogarsza, ale w mniejszym stopniu, gdy aktywnie temu przeciwdziałamy.
Powraca pytanie o to, kiedy sprawdzić profil lipidowy, czyli udać się na badanie zwane lipidogramem.
Mężczyźni powinni wykonywać badanie po 40. roku życia, a kobiety po przekroczeniu 50. roku życia.
Czy to nie za późno?
No właśnie: pod warunkiem że są to osoby są pozornie zdrowe. Natomiast konia z rzędem temu, kto nie ma żadnego czynnika ryzyka sercowo-naczyniowego. I nie mówię tylko o czynnikach typu nadciśnienie tętnicze, dodatni wywiad rodzinny, ale także o takich czynnikach ryzyka jak zanieczyszczenie powietrza, stresująca praca, deficyt snu, niezdrowa dieta, brak aktywności fizycznej, choroby przyzębia, zaburzenia erekcji.
To właściwie wszyscy powinni się przebadać.
Właściwie wszyscy. Myślę, że dobrze, żeby się przebadali. Osoby, które mają dodatni wywiad rodzinny, tak wybitnie dodatni, na przykład miażdżyce, czy też chorobę sercowo-naczyniową, powinny się przebadać już w wieku 30+ lat.
Nie wszyscy nasi słuchacze wiedzą, więc wyjaśnię: dodatni wywiad rodzinny znaczy, że ktoś z bliskiej rodziny (mama, tato, babcia) w młodym wieku chorowali na serce, doznali zawału albo udaru.
Takie osoby mogą zostać skierowane na lipidogram nawet w wieku nastoletnim, żeby zrobić jako takie badanie przesiewowe pod kątem tej hipercholesterolemii rodzinnej, czyli genetycznie uwarunkowanej choroby, która predysponuje nas do wczesnego rozwoju miażdżycy.
A jak dieta? Jak bardzo możemy poprawić nasz profil lipidowy poprzez zmianę nawyków żywieniowych?
Powiedziałybyśmy na początku o tym, że za miażdżycę w 75% odpowiada endogenna synteza cholesterolu i na to nie mamy wpływu. Zostaje nam za to do dyspozycji możliwość zmodyfikowania profilu lipidowego w 25%. To może być niewystarczalne, ale i tak
warto próbować.
Zafascynowały mnie ostatnie wytyczne Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego, których pierwszym autorem jest pan profesor Banach, wybitny lipidolog. Ten dokument jest dostępny w internecie, napisany został przystępnym językiem. Autorzy wskazują tam na działania (interwencje) dietetyczne, które mogą pomóc. Oczywiście wszyscy wiemy, żeby nie jeść nasyconych kwasów tłuszczowych, nienasyconych kwasów trans, czyli tych wszystkich smażonych, utwardzanych potraw, no i słodyczy.
Przede wszystkim unikamy wszelkich produktów smażonych i utwardzanych margaryn. Mam złą wiadomość dla miłośników steków – czerwone mięso nam nie służy. Nie dajmy się zwieść, że stek z wybitnej wołowiny argentyńskiej będzie lepszy sercowo-naczyniowo niż inne mięso. Masowanie krów naprawdę nie poprawia składu mięsa. Ograniczamy słodycze, a jeśli już, to staramy się wybierać te, które opierają się na owocach. Lody są lepsze od pączków.
Chciałabym zapytać o mniej oczywiste czynniki, które mogą wpływać na profil lipidowy. Plagą są bezsenność i zaburzenia snu. Czy tu jest jakaś korelacja?
Obecnie uważa się, że optymalna ilość snu to 7 godzin. Zbyt długi sen też nie jest dla nas dobry, bo wtedy mniej się ruszamy, ograniczamy aktywność.
Czy powinniśmy suplementować magnez?
Jeżeli będziemy stosować zbilansowaną, różnorodną dietę, to nie mamy powodów do suplementacji magnezu, nawet jak pijemy dużo kawy. Więc tak naprawdę tutaj nie ma takich jasnych związków. Są pojedyncze doniesienia o niekorzystnym wpływie niedoboru magnezu na profil lipidowy, ale myślę, że trzeba do tego podejść dużym dystansem, bo niedobór magnezu czy też jego spożycie ciężko ocenić – badania dietetyczne są dosyć subiektywne.
Ponadto uczestnicy badań sami raportują, jakie produkty spożywają, więc ja bym do tego podeszła z dużą dawką dystansu. Ponadto w tej chwili Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne nie zaleca nam, jako populacji osób zdrowych, żadnych suplementów, chyba że mamy udokumentowane jakieś zaburzenia i wtedy faktycznie już lekarz do konkretnej choroby dostosowuje te suplementy.
Suplementy sprawy nie załatwią, mówiąc krótko. A co ze stresem? To czynnik ryzyka uznany w wielu schorzeniach. Czy stres może zaburzać gospodarkę lipidową?
Zdecydowanie tak i na to mamy nawet trochę więcej danych niż w przypadku braku snu czy też zaburzeń snu i tutaj faktycznie mówi się, że osoby zestresowane mają podwyższone stężenie cholesterolu LDL, obniżone stężenie cholesterolu HDL.
Pewnie trochę jest tak jak z magnezem, że ciężko jest to obiektywnie ocenić, natomiast były wykonywane badania w Japonii (to chyba kraj najlepszy do tego typu badań, bo ludzie pracują tam po wiele godzin dziennie w bardzo stresujących warunkach. Pomijam to, że nie jesteśmy w stanie tak długo się skupić i być efektywni). Opisano, że osoby, które doznają podwyższonego stresu, faktycznie mają gorszy profil lipidowy.
Czytaj też:
Zawał w młodym wieku? To może być hipercholesterolemia rodzinna [WIDEO]
Wysoki cholesterol u dziecka – czy to może być choroba? [WIDEO]