Lęk przed matematyką istnieje. Jego przyczyną może być dyskalkulia

Choć dyskalkulia występuje równie często co dysleksja, mówi się o niej znacznie rzadziej. Tymczasem może być u dzieci źródłem lęku przed matematyką i problemów w dorosłym życiu.

Lęk przed matematyką to nie wymysł leniwych uczniów

Dyskalkulia to specyficzne zaburzenia uczenia się umiejętności matematycznych, które dotyczy na świecie od 4 do nawet 7 proc. populacji dziecięco-młodzieżowej. Nie jest to więc zdecydowanie problem marginalny, choć znacznie częściej niż o dyskalkulii słyszy się w Polsce o dysleksji. Tymczasem dyskalkulia, podobnie jak dysleksja, to w populacji dzieci w wieku szkolnym problem podobnie często spotykany. Nadal jednak nie posiadamy danych szacujących skalę tego zjawiska w naszym kraju.

– Dyskalkulia dotyczy bardzo istotnego obszaru naszego życia. Nie jest zaburzeniem dotykającym wyłącznie dzieci. Specyficzne trudności w uczeniu się umiejętności matematycznych, jeśli nie zostaną wychwycone w wieku szkolnym, utrzymują się w dorosłym życiu. Wyniki badania realizowanego w Wielkiej Brytanii wskazują, że nawet jedna piąta dorosłych Brytyjczyków nie posiada umiejętności matematycznych niezbędnych do funkcjonowania w dorosłym życiu. Ten stan rzeczy nie wynika zatem jedynie z rozpowszechnienia problemu dyskalkulii, ale również z systemowych ograniczeń nauczania matematyki. Na podstawie takich wyników można uznać, że system edukacji, którego celem powinno być zapewnienie dorosłym niezbędnych umiejętności, z jakichś powodów nie sprzyja efektywnemu nauczaniu matematyki. Z drugiej strony, być może część umiejętności matematycznych zdobywanych w toku szkolnej edukacji okazuje się niepotrzebna w realnym życiu i nie jest wykorzystywana – mówi dr n. med. Tomasz M. Gondek, specjalista psychiatrii, członek Early Career Psychiatrists Committee Europejskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

U dziecka lub nastolatka, który doświadcza trudności z nauką matematyki, może się pojawić narastający lęk przed niepowodzeniem i stawianymi wyzwaniami. Jak podkreśla dr Gondek, rolą nauczyciela i, mówiąc szerzej, systemu edukacji jest wychwycenie dziecka doświadczającego lęku przed matematyką i odpowiednie dostosowanie programu i tempa nauczania do jego możliwości.

– Niestety, takiego indywidualnego podejścia do nauczania brakuje w polskim systemie edukacji, w którym odgórnie mamy narzucony program nauczania ze sztywnymi wymaganiami, identycznymi dla każdego ucznia. Dla części z nich poprzeczka ta może być ustawiona zbyt wysoko. Zwłaszcza jeśli są to umiejętności, które w dorosłym życiu nie będą wykorzystane. Chciałbym podkreślić, że powinniśmy przy tym być dalecy od jakichkolwiek skrajności. Nie istnieje rozwiązanie, które pozwoli rozwinąć doskonałe umiejętności matematyczne u każdego dziecka. Nie oznacza to jednak, że ze stawiania dziecku matematycznych wyzwań należy całkowicie zrezygnować. Celem efektywnego nauczania matematyki powinno być wyposażenie każdego ucznia w podstawowe umiejętności matematyczne, które będą mu następnie przydatne w dorosłym życiu – zaznacza dr Gondek.

Czy zgodnie z tym podejściem warto byłoby szerzej podyskutować o zniesieniu obowiązkowej matury z matematyki? Ekspert podkreśla, że debaty o nauczaniu matematyki nie należy sprowadzać jedynie do poszukiwania odpowiedzi na tak postawione pytanie. Matura to tylko ostatni etap edukacji szkolnej, gdy zmienić można już niewiele, by poprawić matematyczne umiejętności. Odpowiednie ku temu oddziaływania są niezbędne na znacznie wcześniejszych etapach edukacji. Zdana matura z matematyki wcale nie daje także gwarancji tego, że w dorosłym życiu uczeń będzie potrafił korzystać z matematycznych umiejętności. I przeciwnie, brak obowiązkowej matury z matematyki nie oznacza, że uczeń zakończy edukację pozbawiony tych umiejętności. Dyskusja na temat obowiązkowej lub nieobowiązkowej matury z matematyki nie jest zatem zbyt istotna.

– Zdecydowanie powinniśmy zacząć szerszą dyskusję o tym jak systemowo zauważać tych uczniów, którzy doświadczają trudności z uczniem się matematyki i lęku przed matematyką. Celem powinno być dostosowanie program, tempa i obciążenia nauką do ich indywidualnych możliwości – mówi dr Gondek.

Pierwsze objawy dyskalkulii można dostrzec już w przedszkolu

W przypadku dziecka z dyskalkulią trudności z nauką matematyki pojawią się już na wczesnym etapie edukacji. Możliwości nabywania umiejętności matematycznych będą u takiego dziecka znacznie poniżej średniej normy przyjętej dla jego wieku i poziomu inteligencji. W przebiegu dyskalkulii trudności nie mają charakteru incydentalnego. Utrzymują się przynajmniej sześć miesięcy i nie wynikają z zaburzeń rozwoju intelektualnego.

– Postawienie rozpoznania dyskalkulii wymaga także wykluczenia problemów ze wzrokiem i słuchem. Musimy mieć pewność, że dziecko jest w stanie usłyszeć i przeczytać polecenia. Należy też wykluczyć inne problemy neurologiczne lub motoryczne, które mogłyby uniemożliwić uczniowi wykonanie zadań. Powinniśmy mieć pewność, że źródłem problemów nie leży gdzie indziej – dodaje dr Gondek.

Dziecko z dyskalkulią będzie miało trudności z wyobrażeniem sobie wielkości liczbowej, wykonywaniem podstawowych działań matematycznych, zapamiętywaniem liczb czy przetwarzaniem danych liczbowych w pamięci.

– Przykładowo, uczeń z problemem dyskalkulii nie zapamięta sekwencji kilku liczb. Będzie za to w stanie zapamiętać ciąg wyrazów lub zdań. Zwykle pierwsze sygnały świadczące o możliwym zaburzeniu są widoczne już w wieku przedszkolnym, a więc zanim zacznie się nauka szkolna. Przejawia się to np. w tym, że dziecko ma trudności w porównaniu wielkości dwóch różnych zbiorów lub liczb – wyjaśnia dr Gondek.

Istnieją badania potwierdzające, że u dzieci obarczonych dyskalkulią obszary w mózgu odpowiedzialne za przetwarzanie danych matematycznych, a więc głównie kora przedczołowa i ciemieniowa,  działają inaczej. Dziecko doświadczające trudności w nauce matematyki będzie odczuwało lęk przed weryfikacją postępów w nauce. Zacznie też odczuwać poczucie winy i napięcie związane z tym, że nie jest w stanie sprostać stawianym wymaganiom. Lęk może przybierać u niego maski dolegliwości somatycznych. Skutkiem tego będzie często unikanie lekcji, co będzie wiązało się z jeszcze większym narastaniem zaległości w nauce.

– Zgodnie z ostatnimi doniesieniami, odsetek dzieci doświadczających lęku w polskich szkołach jest wysoki. Widać więc, że problem ma charakter systemowy – dodaje dr Tomasz Gondek.

Stwórzmy środowisko przyjazne dziecku

Jakie strategie nauczania będą optymalne w przypadku ucznia doświadczającego dyskalkulii? Co może zrobić rodzic lub nauczyciel, by zmniejszyć u dziecka lęk przed matematyką? Dr Tomasz Gondek podkreśla, że zamiast sięgać po gotowe recepty, nauczyciel wspólnie z rodzicem powinien poszukać metod dostosowanych do indywidualnych potrzeb i możliwości dziecka.

– Część dzieci będzie efektywniej przetwarzała nową wiedzę i umiejętności dzięki metodom wykorzystującym bodźce wzrokowe, a część będzie preferowała inny styl uczenia się: słuchowy czy dotykowy. Dostosujmy tempo nauki do ograniczeń ucznia, unikajmy nadmiernego przeciążania dziecka nowymi informacjami. Nawet jeśli dziecko nie doświadcza dyskalkulii, to jeśli w krótkim czasie zostanie „zasypane” nowymi informacjami, może mieć problem z ich przyswojeniem, szczególnie jeśli towarzyszy mu lęk przed matematyką – wskazuje dr Tomasz Gondek.

Im treść poleceń ciekawsza dla dziecka, tym lepiej. Dobrym pomysłem jest, by zadania nawiązywały do codziennego życia, dzięki temu w uczniu ukształtuje się poczucie, że matematyczne umiejętności będą dla niego przydatne również poza szkołą.

– Ważna jest przecież sama motywacja do nauki. Dziecko musi widzieć sens nauki i to, że jego wysiłek przynosi efekty. W przypadku uczniów z dyskalkulią należy skoncentrować się na nauce przydatnych umiejętności matematycznych. Nieco mniejszy nacisk można położyć na naukę umiejętności wynikających z podstawy programowej, które najprawdopodobniej nie przydadzą się dziecku w późniejszym życiu, a ich nauka może tylko zwiększać jego niepokój. Poświęcamy tym samym czas i wysiłek nauczyciela oraz dziecka na próbę nauki mało przydatnych umiejętności, z czego korzyści w dorosłym życiu są wątpliwe, a ponosimy tego koszty – mówi dr Tomasz Gondek.

Dostosowanie tempa i zakresu nauczania matematyki do indywidulanych możliwości dziecka sprawi, że napięcie i lęk związane z nauką ulegną znacznemu złagodzeniu. Zmniejszy to ryzyko konieczności interwencji psychologicznych lub psychiatrycznych, czyli dodatkowych kosztów dla całego systemu.

Elżbieta Trawińska

Więcej artykułów:

Pandemia COVID-19 ma większy wpływ na zdrowie psychiczne chłopców niż dziewcząt

Chcesz udostępnić nasz artykuł ?

Wystarczy, że podasz źródło: szczesliwie.pl