Nigdy wcześniej nie miałeś problemów zdrowotnych, a nagle kontrole badania wykazały podwyższony cholesterol? To nic zaskakującego. Badania potwierdzają, że po 40 urodzinach nasz organizm gorzej radzi sobie z metabolizmem tłuszczów.
Podwyższony cholesterol może być przyczyną miażdżycy
Jakiś czas temu na łamach czasopisma Nature Aging ukazało się głośne badanie, którego wyniki sugerują, że ok. 44 roku życia „siada” nam metabolizm lipidów i tłuszczów. Co to znaczy w praktyce? Przede wszystkim, że nawet u osób, które nie miały dotąd problemów zdrowotnych, może się pojawić podwyższony cholesterol. To z kolei rzutuje na zwiększone ryzyko miażdżycy i jej powikłań.
Miażdżyca to przewlekła choroba zapalna tętnic. W jej przebiegu w ścianach tętnic powstają blaszki miażdżycowe, które są zbudowane głównie z cholesterolu. Blaszki zwężają światło tętnic przez co zmniejsza się przepływ krwi i prawidłowe dotlenienie narządów. Miażdżyca może bezobjawowo rozwijać się latami. Co więcej, może być przyczyną wielu chorób, w tym zawału serca.
-Nie chodzi tylko o cholesterol, ale ogólnie rzecz biorąc o nasz metabolizm. Często mamy do czynienia z pacjentami, którzy mówią: całe życie miałem niski cholesterol, cały czas odżywiam się tak samo zdrowo i dbam o wysiłek fizyczny, a jednak nagle mam podwyższony cholesterol. Dlaczego tak jest? Problem może dotyczyć osób szczupłych, dbających o zdrową dietę i uprawiających sport regularnie. I nagle u takich właśnie osób badania pokazują cholesterol LDL np. na poziomie 140 mg/dl. Okazuje się, że z wiekiem po prostu nasz metabolizm zwalania. Przekłada się to również na to, że cholesterol przyjmowany przez nas naturalnie, nawet nie w zwiększonych porcjach pokarmowych, może być problemem. W takich przypadkach niekiedy trzeba zacząć leczenie – wyjaśnia prof. Maciej Banach, specjalista kardiologii, przewodniczący Polskiego Towarzystwa Lipidologicznego.
Jak podkreśla, im dłużej uda nam się zatrzymać cholesterol na prawidłowym poziomie, tym niższe, i to o nawet 60 proc., ryzyko zgonu z powodów sercowo-naczyniowych.
Lipoproteina (a) – jak często ją oznaczać?
O ile wiedza o cholesterolu całkowitym, cholesterolu LDL i HDL już się wśród pacjentów rozpowszechniła, to jednak nadal niewielu z nich wie, czym jest lipoproteina (a). Tymczasem wśród kardiologów to bardzo gorący temat. Została odkryta w 1963 r., ale wciąż nie wiemy o niej wszystkiego. Na ostatnim kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego w Londynie zespół polskich badaczy przedstawił nowe wyniki badań na jej temat. Polskim badaczom udało się wyjaśnić m.in. związki pomiędzy lipoproteiną (a) a ryzykiem nowych przypadków cukrzycy.
-Im pacjent jest obarczony wyższym ryzykiem sercowo-naczyniowym, tym większa będzie u niego wartość lipoproteiny (a). Oznacza to, że lipoproteina (a) sama na to ryzyko wpływa. W polskiej populacji będzie ok. 20 proc. pacjentów, którzy mają podwyższoną wartość 30 mg/dl lipoproteiny (a). Jest to więc problem znacznie częstszy niż otyłość czy cukrzyca – zauważa prof. Banach.
Z czego wynika ten problem? Jak wyjaśnia ekspert, wynika to w dużej mierze z czynników genetycznych. Jak często należy zatem oznaczać lipoproteinę (a)? Do tej pory panowało przeświadczenie, że raz w życiu. Obecnie jednak zaczyna dominować pogląd, że ze względu na zmienność między oznaczeniami, badanie należy wykonywać częściej: przynajmniej dwa razy. Co więcej, jeśli u pacjenta występują np. choroby nerek czy tarczycy, oznaczenie lipoproteiny (a) także powinno być wykonywane częściej.
Oprac. Elżbieta Trawińska
Więcej artykułów: