Obserwowanie ptaków może być receptą na stres

W badaniach ogólnoeuropejskich naukowcy stwierdzili, że zwiększenie bioróżnorodności ptaków o 10 proc. ma lepszy wpływ na samopoczucie niż podwyżka o 10 proc.
Fot. Bernhard Jareck / Pixabay

„Ptaki towarzyszą naszemu gatunkowi od zawsze. Ich śpiew daje nam poczucie relaksu, odprężenia. Nie bez powodu ptasie trele są  wykorzystywany na różnych taśmach z muzyką relaksacyjną” – o terapeutycznym wpływie obserwacji ptaków na zdrowie psychiczne rozmawiamy z dr hab. n. med. Sławomirem Murawcem, specjalistą psychiatrii, współautorem książki „Ornitologia terapeutyczna”.

Transkrypcja

Obserwować ptaki w mieście? czemu nie!

Red. Ewa Kurzyńska: Wyobraziłam sobie, że jestem w lesie, dookoła jest zielono, słyszę ptasie trele i czuję w duszy wiosnę. My, ludzie, jesteśmy zwierzętami, więc kontakt z naturą jest wpisany w nasze DNA. Gdy go brakuje, możemy czuć się gorzej?

Dr hab. n. med. Sławomir Murawiec: Samo wyobrażenie o byciu na łonie natury spowodowało, że poczuła się pani lepiej, mniej zestresowana, obniżył się poziom napięcia, którego na co dzień doświadczamy. Na podstawowym poziomie o to chodzi. Środowisko miejskie oferuje olbrzymie możliwości. Sam mieszkam w mieście, można tu znaleźć pracę, kulturę, wszystko jest bliżej. Dlatego już chyba połowa światowej populacji żyje w miastach. Z drugiej strony jest to środowisko trudne, wymagające.

I pełne bodźców.

Ewolucyjnie, w długiej perspektywie, nie jest to całkiem naturalne środowisko życia ludzi. W związku z tym warto pamiętać, że kontakt z naturą ma działanie poprawiające samopoczucie. Psychiatria się poszerza i obejmuje swoim zasięgiem nowe dziedziny, powstaje w jej ramach kierunek interakcji opartych na kontakcie z naturą. Podkreślmy, że to uzupełnienie tradycyjnych, uznanych metod terapeutycznych i farmakologicznych. Mamy podstawowe metody leczenia, ale tysiące ludzi – na co wpłynęła także pandemia – potrzebują pomocy. Dlatego szukamy metod, które pomogą zadziałać wobec nich profilaktycznie. Interwencje oparte na kontakcie z naturą wchodzą do oficjalnego piśmiennictwa medycznego.

Badania potwierdzają dobroczynny wpływ ptaków na zdrowie

O tym, jakie znaczenie ma kontakt z naturą, mówią badania. Dotarłam do pracy naukowców z Uniwersytetu Michigan, opublikowanego na łamach czasopisma „Fronters of psychology”. Przez 8 tygodni uczestnicy tej próby spędzali czas na łonie natury przez co najmniej 10 minut i w trakcie badani, trzy razy co dwa tygodnie, mierzono im poziom kortyzolu – przed i po czasie spędzonym na łonie natury. Okazało się, że poziom tego tzw. hormon stresu istotnie spadał. „Szkiełko i oko” potwierdzają, że natura ma na nas dobroczynny wpływ?

I to już jest znane od dawna. Nie przytoczę precyzyjnych danych, ale kiedy zacząłem się tym interesować, popularne były np. kąpiele leśne. Japończycy zbadali, że w ich wyniku spada poziom kortyzolu, podnosi się naturalna odporność. Ostatnio widziałem wyniki badania z funkcjonalnym rezonansem magnetycznym, które pokazało, że ośrodki naszego mózgu związane z przetwarzaniem lęku, napięcia psychicznego, „wyhamowują” w środowisku naturalnym.

Ornitologia terapeutyczna to dziedzina, która łączy kontakt ze światem flory i fauny. Zooterapia to uznana dziedzina leczenia, w  której w procesie terapii wykorzystuje się psy, konie. Czy ptaki też mogą odegrać taką rolę?

Mówimy o dziedzinie, która nie odnosi się do zwierząt hodowlanych. Psy i konie są udomowione i znamy ich kojący wpływ na zdrowie ludzi. Interwencje oparte na kontakcie z  naturą to szersze pojęcie: mogą obejmować bardzo wiele różnych działań. Chciałbym opowiedzieć, od czego zaczęła się ornitologia terapeutyczna. Ważną książką w tej dziedzinie jest „Ptakoterapia. Jak przyroda uratowała mi życie” napisana przez angielskiego autora Joe Harknessa. Książka jest wydana po polsku, polecam! Harkness pisze z punktu widzenia osoby z doświadczeniem zaburzenia psychicznego, fajnie, ale jednocześnie fachowo, to jego świadectwo. W ornitologii i obserwowaniu ptaków można mieć dwa podejścia: podejście na rekord, czyli zobaczyć jak najwięcej gatunków w danym roku lub zobaczyć jakiś szczególnie rzadki gatunek. Można też mieć podejście spokojne, takie w stylu mindfulness. I wtedy cieszyć mogą też bardziej popularne gatunki. Sikorki, które widziałem tysiące razy, nadal mnie radują.

Co nam daje na poziomie emocjonalnym  uważne obserwowanie ptaków? Pisze Pan o tym w książce, której jest współautorem….

Pierwszym autorem jest profesor Piotr Tryjanowski. To członek zespołu naukowców, który w 2007 r. został uhonorowany Nagrodą Nobla. Napisaliśmy „Ornitologię terapeutyczną” z punktu widzenia fachowców, czyli profesora zoologii i lekarza psychiatrii. Przyjrzeliśmy się różnym aspektom wpływu obserwacji ptaków na zdrowie. Zapoznaliśmy się ze świadectwami i okazało się, że jest tego dużo. Jest wiele świadectw z pierwszej i drugiej wojny światowej, z obozów dla internowanych oficerów, gdy kontakt z ptakami przywoływał u uwięzionych pozytywne wspomnienia. Żołnierze siedzący w okopach patrzyli na ptaki i przypominali sobie dom.

Taka namiastka normalności.

Tak, oficerowie, którzy w trakcie internowania obserwowali ptaki, dają świadectwo, że to była jedna z rzeczy, które pozwoliły im przetrwać. Gdy zaczęła się pandemia, rozpoczęliśmy badanie, do którego zaprosiliśmy na znajomych, głównie psychiatrów i psychologów. Udostępniliśmy ankietę z pytaniem, czy obserwują ptaki i czy to im pomaga. Okazało się, że dla części osób to bardzo ważne. To był czas, kiedy wiosną 2020 r. byliśmy uwiezieni na skutek lockdownu przez kila tygodni, właściwie mogliśmy tylko wyglądać przez okna. Obserwowanie ptaków było łącznikiem ze światem i dowodem na to, że jest jakaś normalność.

Zwiększenie bioróznorodności a nasze zdrowie

Mam od kilku lat problemy ze snem. Zauważyłam, że śpię lepiej, gdy pójdę na wieczorny spacer do parku i popatrzę na ptaki.  

Myślę, że działa kilka elementów. Po pierwsze, ruch fizyczny. Drugim elementem jest kontakt z naturą, ptakami. Jest kontakt z bioróżnorodnością. Są duże badania, które pokazują, że tam gdzie jest większa bioróżnorodność, tam ludzie mają lepszy wellbeing, czyli lepsze samopoczucie. Im więc więcej będzie w parku ptaków, tym bardziej samopoczucie może być poprawione. W badaniach ogólnoeuropejskich naukowcy stwierdzili, że zwiększenie bioróżnorodności ptaków o 10 proc. ma lepszy wpływ na samopoczucie niż podwyżka o 10 proc.

O, proszę! Ale nie chciałabym, aby pracodawcy czytający ten wywiad, zbyt mocno wzięli sobie te słowa do serca. A gdy jesteśmy na spacerze ornitologicznym i wypatrujemy ptaków, to czy przy okazji rozwijają się nasze funkcje intelektualne, np. spostrzegawczość, pamięć?

Tak, a lornetka się przyda, bo daje „efekt wow”. Gdy przez nią patrzymy, ptaki wydają większe i są bliżej. Jak daję lornetkę komuś, kto wcześniej z niej nie korzystał, to jest mile zaskoczony. Oczywiście lornetka nie jest obowiązkowa. Nie trzeba też przeglądać w atlasie ptaków informacji o kilkuset gatunkach. Natomiast warto zorientować się, jakie ptaki żyją w naszej okolicy. Jeśli wychodzę na spacer po mieście, to raczej nie zobaczę flaminga w kałuży przed blokiem, ale wiele lokalnych gatunków – już tak. Warto się więc przygotować i w tym momencie wchodzi element, o którym pani powiedziała: porównujemy, zapamiętujemy. To swego rodzaju krzyżówka w naturalnym środowisku: uczymy się wyglądu ptaków, ich wielkości, sposobu poruszania się.

Kukułka kuka, słowik zachwyca nas swoimi trelami, kogut pieje, dzięcioł stuka w pień drzewa. Czy dźwięki wydawane przez ptaki mogą być mniej lub bardziej kojące?

Trzeba by odpowiedzieć na to pytanie w perspektywie ewolucyjnej. Ptaki towarzyszą naszemu gatunkowi od zawsze. Ich śpiew daje nam poczucie relaksu, odprężenia. Nie bez powodu jest wykorzystywany na różnych taśmach z muzyką relaksacyjną. To jest głęboko w nas zakorzenione. A jeśli pytamy o ptasie głosy, to inne pojawiają się, gdy występuje jakiś element zagrożenia. Wtedy albo robi się cisza, albo pojawiają się sójki. Ptaki te wydają nieprzyjemny skrzek, gdy czują się zagrożone. Jeśli go usłyszymy, to możemy wypatrywać kuny albo lisa, bo ich obecność powoduje, że sójka ostrzega przed niebezpieczeństwem. Są również ptaki, które ostrzegają przed deszczem, więc można zaimponować znajomym informacją, że idzie deszcz. Zapytają: „po czym to poznajesz?”. „Po odgłosach paków”. Czytanie sygnałów ze środowiska może być fajne i użyteczne.

W Wielkiej Brytanii obserwowanie ptaków to niemalże sport narodowy. Są na to określenia: birding lub bird watching. W Polsce jest podobnie?

Wydaje mi się, że ptakoterapia powstała nieprzypadkowo w Anglii, gdzie obserwacja ptaków jest „zajęciem dżentelmenów”. Jeśli chodzi o Polskę, to są organizacje, które zajmują się obserwowaniem i ochroną ptaków, wydawane są poświęcone temu czasopisma. Te organizacje wykonują fantastyczną pracę, bo chronią ptaki. Myśmy z profesorem Tryjanowskim dodali nowy akcent: chrońmy ptaki także dla siebie. Im będzie ich więcej, tym nasze samopoczucie będzie lepsze.

A jak jest z bioróżnorodnością ptaków w Polsce? Czy to ciekawy kraj dla ornitologów?

Tak, a ptaki można obserwować o każdej porze roku, choć nie zawsze w tym samym miejscu. Niedawno wyszła książka Macieja Zdziarskiego: „Na skrzydłach. O ludziach, ptakach i radości życia”. Jej autor znalazł 15 osób, które pasjonują się ptakami. Na spotkaniu autorskim dowiedziałem się, że w Warszawie jesteśmy w stanie zobaczyć mniej więcej 80 proc. awifauny Polski. Czyli większość ptaków, jakie w ogóle żyją w naszym kraju. I ja to potwierdzam.

Nie ma więc co mówić, że trzeba jechać daleko, by zobaczyć ptaki! Opowiem pewną historię. Jechałem na konferencję wyposażony w pendrive z prezentacją, ale pod ręką miałem również aparat fotograficzny. Pakuję się i słyszę nietypowe skrzeczenie. Chcę sprawdzić, jaki ptak wydaje taki dźwięk, więc patrzę w górę i widzę duży ruch w powietrzu. Na krzaku pod blokiem siedzi krogulec – to taki mały jastrząb – i straszy wróble poniżej. Przechodziła para ludzi. Wróble się spłoszyły, krogulec poleciał za jednym z wróbli. Nie wiem, czy go upolował. Taki krogulec, pod blokiem w centrum miasta, niezła obserwacja! Zdążyłem zrobić mu zdjęcie.

Albo idziemy do parku i możemy zobaczyć wiele ptaków, głowie krukowatych. Rozróżnianie między gawronem, kawką, a wroną siwą – to już jest coś. W miejskim parku można też zobaczyć kilka gatunków sikorek, przede wszystkim bogatkę i sikorę modrą. Modra jest trochę niebieska i  mniejsza, a bogatka jest większym gatunkiem sikorki, ma taki czarny pasek i biały policzek. Możemy zobaczyć sójki, kwiczoły. No i dzięcioły. Możemy spotkać dzięcioła dużego, który występuje często, dzięcioła średniego, dzięciołka, który jest wielkości wróbla. Możemy zobaczyć kowalika, pełzacza, ziębę, ptaki drapieżne… Nad Wisłą możemy spotkać rybitwy, mewy, kormorany, kaczki… Jak sobie podsumujemy, to w zwykłym parku możemy dostrzec kilkanaście gatunków.

Jak się przygotować do spaceru ornitologicznego?

Dwa największe okresy ruchu ptaków to rano i wieczór. Musi być wygodnie, więc wybieramy buty i strój dostosowany do warunków terenowych i pogody. Warto zorientować się przy pomocy atlasu lub internetu, jakie ptaki możemy spotkać w czasie spaceru. Nie musimy być ubrani w moro ani w stroje maskujące, bo ptaki i tak nas widzą i słyszą, zanim się do nich zbliżymy. Niestety, ale gdy orientują się, że się nimi interesujemy, odlatują. Gdy idziemy i zajmujemy się sobą, nie uciekają tak szybko, jak  wtedy, gdy dostrzegają, że sięgamy po aparat.

Polacy – naród ornitologów?

Myślę, że my Polacy jesteśmy jednak narodem ornitologów, czego dowodem może być orzeł w koronie, którego mamy w godle.

Na pewno ptaki odgrywają dużą rolę w naszej kulturze, choćby bielik w godle. Swoją drogą: nietrudno zobaczyć bielika, pojawia się nawet nad Wisłą. Ostatnio byłem nad Zalewem Zegrzyńskim, zrobiłem zdjęcie, na którym uchwyciłem aż cztery. Bielika widziałem też w okolicach Konstancina. Dużo jeżdżę po Polsce z wykładami. Przez dwa lata zatrzymywałem się w „ptasich miejscowościach”, czyli takich, które mają ptaka w nazwie: Czapla, Skowronek, Czyże… Okazało się, że jest ich sporo.  W literaturze jest wiele odniesień, w muzyce…

W filmie. Są np. „Ptaki” Hitchcocka, choć w tym obrazie przerażają.

Ptaki istnieją w naszej kulturze na wielu poziomach. Pytała mnie pani o wymiar działania terapeutycznego płynący z obserwacji ptaków. Teraz więc ja zapytam: co pani czuje, gdy widzi myszołowa szybującego na niebie?

Podzielę się bardzo osobistym wspomnieniem. W dniu mojego ślubu, prawie 20 lat temu, obudziłam się w piękny, sierpniowy poranek. Wstałam szczęśliwa, ale też pełna niepokoju o to, jak ten dzień przebiegnie. Zobaczyłam, jak nad naszym blokiem szybują dwa majestatyczne ptaki drapieżne. Wyobraziłam sobie, że to dobra wróżba na początek mojej nowej drogi życiowej.

No właśnie, coś odczuwamy! Czasem uwznioślenie, przy lecących żurawiach- nostalgię. Coś się porusza w duszy, gdy widzimy klucze ptaków odlatujących jesienią i wracających wiosną. Dochodzimy zatem do jeszcze jednego zakresu terapeutycznego – przyjemności.

Rozmawiamy o tym, że ptaki są dookoła nas, ale na pewno są specjalne miejsca, mekki ornitologów,. Podpowie pan, gdzie?

Taką mekką jest delta Dunaju. Byłem tam. Pływałem po tej rzece łodzią przez 10-11 godzin dziennie i to upływało w mgnieniu oka. Delty rzek, bagna, duże obszary zieleni – wszędzie tam będzie sporo ptaków. Najlepsze są miejsca łączeń: wody i lasu, wody i łąk. Ale jak wspomniałem: ptaki żyją w każdym parku miejskim, nad rzeką, rzadkie gatunki można dostrzec także w sąsiedztwie oczka wodnego, tak więc nie ma co myśleć, że…

..że trzeba jechać aż do Kolumbii, która jest bardzo popularna wśród obserwatorów ptaków.

Tak, Ameryka Środkowa to raj dla miłośników ptaków, ale sam jeszcze tam nie byłem. Można jednak oglądać ptaki znacznie bliżej i to także zimą, choć wtedy często trzeba się ruszyć z miasta, np. warszawiacy mogą pojechać nad Zalew Zegrzyński, tam gdzie są ptaki przelotne.

I nagle się dzieje!

Możemy spotkać np. gągoły. To kaczki, które lęgną się w dziuplach i w pierwszej dobie życia skaczą z kilkunastu metrów na podłoże i idą za matką do wody. Zobaczyć kilka tysięcy skaczących gągołów to fajne doświadczenie.

Może powinnam była od tego zacząć, ale zapytam na koniec: od czego u pana zaczęło się zainteresowanie ptakami?

Interesowałem się nimi od zawsze. Ptaki są wielobarwne, śpiewają. To inny, fascynujący świat dostępny jednak na wyciągnięcie ręki.

O wpływie obserwacji ptaków na zdrowie możesz także posłuchać w podcaście „Długo i szczęśliwie”:

Czytaj też:

Stężenie „hormon stresu” zmniejsza się w otoczeniu zieleni

Kąpiel w lesie zmniejszy stres, ukoi zmysły

Chcesz udostępnić nasz artykuł ?

Wystarczy, że podasz źródło: szczesliwie.pl