Ostatnie lata zmieniły oblicze leczenia stwardnienia rozsianego. Dziś lekarze potrafią nad tą chorobą zapanować i zatrzymać proces utraty sprawności przez chorego.
Stwardnienie rozsiane (łac. sclerosis multiplex – SM) to przewlekła i postępująca choroba demielinizacyjna ośrodkowego układu nerwowego. Występuje głównie u tzw. młodych dorosłych. Przebieg choroby bywa bardzo zróżnicowany. SM to nadal poważny problem zdrowotny, choć w ostatnich latach wiele w jego diagnostyce i leczeniu zmieniło się na lepsze.
Jak może się objawiać stwardnienie rozsiane?
Stwardnienie rozsiane określa się jako chorobę młodych dorosłych, ponieważ diagnoza najczęściej stawiana jest osobom w wieku pomiędzy 20 a 40 r.ż. Nazywa się ją również schorzeniem o tysiącu twarzach. To choroba enigma.
– SM dotyka ośrodkowego układu nerwowego, czyli zarówno mózgowia, jak i rdzenia. W związku z tym objawy kliniczne manifestowane przez pacjentów mogą być bardzo różne. Przebieg choroby zależy głównie od tego, gdzie powstanie w OUN ognisko demielinizacyjne i gdzie zlokalizuje się zatem proces chorobowy. Od lokalizacji ogniska zależeć będzie obraz kliniczny SM. Jeśli będzie zlokalizowane np. w obrębie nerwu wzrokowego, pacjent będzie prezentował objawy typowe dla pozagałkowego zapalenia nerwu wzrokowego. Jeśli jednak ognisko powstanie w innej lokalizacji, u pacjenta mogą wystąpić inne symptomy, m.in. takie jak zawroty głowy, zaburzenia równowagi, czucia czy zespół przewlekłego zmęczenia – wyjaśnia dr n. med. Iwona Rościszewska-Żukowska, specjalista neurologii.
Część objawów występujących w przebiegu SM ma charakter niespecyficzny, stąd łatwo je przeoczyć. Przykładowo, zawroty głowy czy przewlekłe zmęczenie pacjent może zrzucić np. na karb stresującego trybu życia.
– Jeśli objawy utrzymują się dłużej, czyli przynajmniej kilka dni, są też jednostajnie nasilone, powinniśmy zgłosić się do lekarza – podkreśla ekspertka.
Nowe opcje terapeutyczne w SM
Ostatnie lata to wiele pozytywnych zmian w obszarze leczenia SM. Pojawiają się nowe, skuteczne terapie, a co więcej, poszerza się dostęp polskich pacjentów do refundowanego leczenia. Jaka przyszłość dziś czeka osobę, która usłyszy diagnozę SM?
– W tej chwili dysponujemy bardzo szerokim portfolio opcji terapeutycznych. Mamy kilkanaście różnych preparatów, które możemy włączać już na początku terapii – zaraz po rozpoznaniu u danego pacjenta SM. Pozwala to więc na lepsze dostosowanie schematu leczenia do indywidualnych potrzeb chorego – mówi dr n. med. Iwona Rościszewska-Żukowska.
Jeszcze kilka lat temu klinicyści dysponowali tzw. pierwszą i drugą linią leczenia. W praktyce oznaczało to, że każdy pacjent z SM początkowo rozpoczynał terapię od leków o umiarkowanej skuteczności. Druga linia leczenia była włączana dopiero wówczas, gdy leczenie I linii nie przynosiło rezultatów.
– Od mniej więcej dwóch lat mamy możliwość leczenia pacjentów wysoko skutecznymi lekami już od momentu postawienia diagnozy. Stosujemy tzw. terapie HETA (z ang. highly efficacy treatment agents) – podkreśla ekspertka.
Pozwala to na zahamowanie aktywności choroby od momentu jej rozpoznania. To dla pacjentów ogromna zmiana.
– Jako klinicyści mamy dziś zupełnie inne oczekiwania od terapii SM, niż w przeszłości. Obecnie nie oczekujemy od leków jedynie tego, by hamowały aktywność rzutową choroby czy rezonansową. Celem nowoczesnej terapii jest wpływ na opóźnianie utraty sprawności przez pacjenta z SM. Mamy już dowody na to, że włączenie terapii HETA zaraz po postawieniu diagnozy ma istotny, długofalowy wpływ na sprawność chorych – mówi ekspertka.
Pacjent partnerem dla lekarza
Polecamy także: Pamięć a jedzenie. Jak posiłki budują wspomnienia?
Co z pacjentami, którzy dotychczas byli leczeni lekami o umiarkowanej skuteczności? Czy ta grupa chorych również może skorzystać z terapii HETA?
– Jak najbardziej, jeśli tylko występują do tego wskazania kliniczne. Mam tu na myśli nieskuteczność dotychczasowego leczenia oraz wystąpienie działań niepożądanych będących jego następstwem. Ważne będą również preferencje pacjenta dotyczące drogi podania leków – wskazuje dr n. med. Iwona Rościszewska-Żukowska.
Terapia HETA pozwala bowiem nie tylko na optymalizację leczenia, ale także na zmianę drogi podania leku na tą bardziej akceptowalną i mniej obciążającą dla chorego (mamy do wyboru różne formy podania terapii).
Ekspertka dodaje, że dobór leczenia należy w każdym przypadku rozpocząć od zaprezentowania pacjentowi dostępnych opcji terapeutycznych, a następnie wybrać taką, która będzie dla niego optymalna i akceptowalna. W procesie decyzji należy uwzględnić również preferencje pacjenta, jego styl życia, nawyki oraz plany prokreacyjne czy choroby współistniejące. Takie podejście poprawia współpracę na linii lekarz-pacjent i zwiększa szanse na uzyskanie efektu zdrowotnego.
– Dzięki temu, że dziś mamy naprawdę szeroki wachlarz dostępnych terapii i możemy je zaproponować chorym zaraz po postawieniu diagnozy, zdecydowanie łatwiej jest pacjentowi przekazać diagnozę. W rozmowie z chorym zawsze podkreślam, że wybrana na początku leczenia terapia nie musi być leczeniem „na całe życie”. Jeśli wystąpią działania niepożądane, leczenie okaże się nieskuteczne lub pacjent będzie wolał inną drogę podania leku – terapię zawsze można zmodyfikować – mówi dr n. med. Iwona Rościszewska-Żukowska.
Jak podkreśla, dziś neurolodzy potrafią zapanować nad przebiegiem SM.
– Możemy pacjentowi powiedzieć, że SM to choroba przewlekła, ale która nie musi się wiązać z niepełnosprawnością. Nawet jeśli jeden lek u danego chorego nie działa, mamy możliwość zamiany na kolejne preparaty. To naprawdę komfortowa sytuacja dla lekarza i pacjenta – podkreśla ekspertka.
Jak podsumowuje, neurolodzy nie mają wprawdzie leków, które są w stanie poprawić sprawność osoby chorej na SM, ale dysponują terapiami, które proces jej utraty skutecznie zatrzymują.
Więcej o stwardnieniu rozsianym także na stronie: Zapytaj o SM
- Partnerem odcinka, w którym występuje prof. Rościszewska-Żukowska jest Novartis Poland.