Jest pięć miejsc na świecie, gdzie ludzie rzadziej chorują i żyją wyjątkowo długo, a odsetek stulatków przekracza tam światową średnią. Owe „niebieskie strefy” („blue zones”) znajdują się na różnych kontynentach. Na temat tych miejsc – oddalonych od siebie tysiące kilometrów i wyrastających z różnych kultur – powstały setki prac naukowych. Tematowi przyglądali się lekarze i dziennikarze zajmujący się zdrowiem.
Do powszechnej świadomości „niebieskie strefy” trafiły po premierze miniserialu dokumentalnego „Żyć 100 lat. Tajemnice niebieskich stref”, który miał premierę na Netflix w 2023 roku. Serial dostępny jest także w polskim streamie.
Niebieskie strefy, czyli gdzie ludzie żyją najdłużej?
Zagadnienie ciekawe i nurtujące, bo jak wyjaśnić, dlaczego na jednej greckiej wyspie ludzie przeżywają w zdrowiu 90 czy nawet 100 lat, a na innej ludzie dożywają średnio 80 lat? Warunki na obu wyspach są podobne. A może… niebieskie strefy nie istnieją, a ich wyznaczenie jest tylko skutkiem błędów, uproszczeń i tego, że bardzo byśmy chcieli, aby istniały?
Zanim przejdziemy do omówienia tej możliwości, wyjaśnimy czytelnikom, którzy o „strefach stulatków” nie słyszeli, gdzie się one (jakoby) znajdują i co, zdaniem naukowców, sprzyja długowieczności w tych regionach.
Wyróżnia się pięć niebieskich stref. Są to Okinawa (Japonia), Ikaria (Grecja), Sardynia (Włochy), Nicoya (Kostaryka) i Loma Linda (Kalifornia, USA). Co ciekawe, na masową skalę wiedzę o nich rozpowszechnił Dan Buettner, autor przywołanego serialu dokumentalnego wyprodukowanego przez Netflix. Po tym, jak opisano zaskakującą liczbę stulatków w niektórych regionach Sardynii, National Geographic wysłał Buettnera na wyspę, by opisał ten fenomen.
Nawyki dla długowieczności
Zdaniem naukowców, którzy pochylili się nad tematem, długowieczności sprzyjają pewne wzorce zachowań, które od lat kultywowane są w tych społecznościach. Należą do nichzdrowa dieta, aktywność fizyczna, wieloletnie bliskie relacje z sąsiadami i członkami rodziny, unikanie stresu.
5 sekretów długowieczności w Blue Zones:
- Dieta roślinna – mięso spożywane jest rzadko lub wcale, a codzienne posiłki są oparte na warzywach, owocach, orzechach i warzywach strączkowych.
- Aktywność fizyczna – i nie chodzi o siłownię cztery razy w tygodniu, ale raczej codzienną aktywność wynikającą choćby z wybierania spacerów zamiast jeżdżenia wszędzie samochodem. Większość stref położona jest na terenach górzystych, co dodatkowo wymusza bardzo zdrowy dla organizmu ruch raz w górę, raz w dół.
- Zdrowe relacje społeczne – bo bliski kontakt z serdecznymi ludźmi to źródło radości życia. W „blue zones” życie odbywa się w kręgu bliskich. Ludzie razem spędzają czas w pracy i po niej, dużo rozmawiają, pozdrawiają się na ulicy i mogą na siebie liczyć.
- Ograniczanie stresu – dla mieszkańców pięciu omawianych regionów mniejsze znaczenie ma sukces zawodowy, stawiają raczej na codzienne „małe szczęścia”.
- Minimalizm i umiar w jedzeniu, przedkładanie zdrowia i świętego spokoju nad pieniądze. Bardzo niewielkie spożycie alkoholu.
Większość elementów takiego trybu życia możemy z powodzeniem stosować u siebie. Nie jest żadną tajemnica, że odpoczynek, dobre wybory żywieniowe i odstawienie używek korzystnie wpływają na zdrowie.
Inspiracja jest cenna, nawet jeśli… niebieskie strefy nie istnieją.
Czy niebieskie strefy to wymysł?
Koncepcja regionów, w których ludzie przez wiele lat zachowują zdrowie i dożywają sędziwego wieku w dobrej kondycji brzmi atrakcyjnie, ale każe też zadać pytanie, czy nie ma tu aby uproszczeń i przekłamań wynikających z metodologii badań. Takie wątpliwości wysunął Saul Justin Newman, związany z Centrum Badań nad Długowiecznością Uniwersytetu College London. Za opisanie swoich wniosków odebrał w 2024 roku IG Nobla, czyli humorystyczny odpowiednik Nagrody Nobla za prace naukowe, które najpierw śmieszą, a potem skłaniają do myślenia.
Link do artykułu, w którym Newman opisał swoje wnioski, znajduje się pod tekstem.
Zdaniem Newmana nadreprezentacja stulatków w pięciu omawianych strefach może być z gruntu błędna, bo wynika z nieprecyzyjnych danych w rejestrach urodzeń.
Weźmy japońską wyspę Okinawa. Z dokumentu w Netflixie mogliśmy się dowiedzieć, że jej mieszkańcy zawdzięczają zdrowie spożywaniu słodkich ziemniaków oraz kultywowaniu spokojnego życia rodzinnego. Jak jednak połączyć to z faktem, że Okinawa „przewodzi” Japonii pod względem ubóstwa dzieci, rozpowszechnienia chorób zakaźnych, zarejestrowano tam również najwyższy odsetek morderstw na 100 mieszkańców? Newman poddaje też w wątpliwość cudowną dietę. Zauważył, że nigdzie w Japonii ni spożywa się tylu konserw co na tej wyspie. Nigdzie też nie ma tylu lokali KFC, które przecież nie sprzedają sałatek i dań ma bazie soczewicy. Coś tu się więc nie zgadza.
Czy mieszkańcy Okinawy żyją dłużej pomimo powszechności KFC i rozpowszechnienia chorób zakaźnych? Newman ma inne wyjaśnienie – błędne dane, które już od początku zaburzają obraz.
Błękitne strefy: problemem może być brak danych
W przeszłości rejestry narodzin były prowadzone z różną precyzją. Im biedniejszy region, tym mniejsza wagę lokalne władze przykładały do zapisywania kolejnych narodzin. Rodziny były wielodzietne, śmiertelność wśród dzieci duża. Dodatkowo część ksiąg metrykalnych została zniszczona w czasie wojen lub kataklizmów. Z tego powodu trudno zweryfikować, czy osób, która twierdzi, że ma 97 lat, naprawdę urodziła się w danym roku. W dużej mierze trzeba wierzyć jej zapewnieniom, które z kolei uzyskała od swoich rodziców, a ci mogli się zwyczajnie pomylić. Pamiętajmy, że stulatkowie z początku badania niebieskich stref urodzili się pod koniec XIX wieku!
Zresztą budzące wątpliwości rejestry nie są domeną wyłącznie górzystych wysp, na które w początkach ubiegłego wieku mało kto docierał. Demografowie ze zdziwieniem odnotowali, że w Wielkiej Brytanii najwięcej stulatków nie mieszka w zamożnych dzielnicach Londynu (co byłoby logiczne: mają więcej pieniędzy, stać ich na lepsze jedzenie, prywatną opiekę zdrowotną, uprawienia sportu), lecz w Tower Hamlets. To dzielnica, w której mało kto chciałby zamieszkać z wyboru: znana jest z biedy i wysokiego wskaźnika przestępczości. Skąd więc tak wielu 90- i 100-latków? Można założyć, że i tu nieprecyzyjnie prowadzone były rejestry urodzeń.
Nie ma magicznej recepty na długowieczność?
Temat wymaga prześledzenia, ale coś rzeczywiście może być na rzeczy. Zresztą już teraz nad niebieskimi strefami zbierają się czarne chmury. W czasopiśmie „Demographic Research” opublikowano niedawno artykuł, którego autorzy przywołują badania, zgodnie z którymi region Nicoya w Kostaryce nie jest już miejscem, w którym ludzie żyją dłużej niż przeciętnie. Nie dość, że niebieska Strefa ogranicza się do małego regionu, ale też obejmuje mężczyzn urodzonych w latach 1905–1930. Za długowieczność mężczyzn z tej grupy i tej konkretnej części regionu odpowiadają jakieś doświadczenia, które nie rozciągają się na resztę populacji. Naukowcy badający temat muszą więc zgłębić, jak wyglądało życie ten grupy i co odróżnia ich od pokolenia synów i wnuków.
Czy czujecie Państwo rozczarowanie? Niepotrzebnie. Nawet jeśli nie istnieje magiczna recepta na długowieczność, która powiązana jest z regionami, to może to być dobra wiadomość. Oznacza, że możemy żyć długo i zdrowo niezależnie od tego, czy urodziliśmy się w Poznaniu czy na Okinawie – o ile prowadzimy higieniczny tryb życia. Nie bez znaczenia są też predyspozycje genetyczne, niemniej: wiele jest w naszych rękach!
Martyna Kośka
Czytaj też:
Czy tajemnica długowieczności Sardyńczyków kryje się w ich specyficznej diecie?
Niebieskie strefy: odkrywamy sekrety enklaw długowieczności [PODCAST]