Ktoś puchnie po zjedzeniu orzeszków ziemnych, ktoś inny kicha, gdy drzewa zaczynają pylić. Czasami można mieć wrażenie, że trudno spotkać kogoś, kto nie byłby na nic uczulony. Dlaczego tyle osób ma alergię?
Nawet połowa Polaków może być na coś uczulona. Dlaczego tyle osób ma alergię?
Szacuje się, że nawet co drugi Polak doświadczy w ciągu swojego życia objawów alergii. Co więcej, jak podkreśla ekspert, są to szacunki ostrożne. Alergia już teraz jest problemem powszechnym, a w przyszłości jej przypadków, szczególnie tych o łagodnych objawach, może być jeszcze więcej.
– Jeśli mówimy o łagodnie przebiegających alergiach z niezbyt nasilonymi objawami, to problem ten może dotyczyć aż 70 proc. Przeprowadzone już jakiś czas temu badanie ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce) potwierdzało występowanie alergii niektórych populacjach na poziomie 60 proc. – mówi prof. Andrzej M. Fal, kierownik Kliniki Alergologii, Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych CSK MSWiA w Warszawie, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Gdy mówimy o alergii, najczęściej mamy na myśli te sezonowe na pyłki roślin oraz alergie pokarmowe. Oba typy alergii wyjątkowo dają się alergikom we znaki i zdecydowanie trudno je przeoczyć. Co więcej, większej liczbie potwierdzonych przypadków alergii pokarmowych sprzyjają też zmiany w naszym jadłospisie. W ostatnich latach Polacy coraz chętniej jedzą różne egzotyczne produkty żywnościowe, które wcześniej rzadko gościły na naszych stołach, takie jak np. owoce morza czy orzeszki ziemnie.
– Przed 1989 rokiem alergia na orzeszki ziemne dotykała poniżej 1 proc. Polaków, bo ich po prostu nie było. Dziś rozpowszechnienie tej alergii w Polsce jest już na tym samym poziomie, co w USA. Po pierwsze Polacy częściej jedzą same orzeszki, ale producenci dodają pył z orzeszków ziemnych do bardzo wielu produktów. Polacy nie różnią się pod kątem immunologicznym od społeczeństw Europy Zachodniej – podkreśla prof. Fal.
Jeżeli mamy skłonność do alergii, to częsta ekspozycja na substancję silnie alergizującą, czyli np. orzeszki ziemne, może być przyczyną rozwoju alergii na ten konkretny alergen. Z drugiej strony zdarzać się będą też sytuacje, gdy ekspozycja na dany alergen w wysokim stężeniu zadziała jak odczulanie. Przykładowo, dziecko wychowujące się w domu, w którym żyje kot, statystycznie będzie obarczone niższym ryzykiem rozwoju alergii na jego sierść.
– Nie będzie to jednak regułą, medycyna nie jest bowiem nauką ścisłą – dodaje prof. Fal.
Częste mycie… sprzyja alergii?
Mimo że nawet 7 na 10 Polaków doświadczy w przebiegu życia objawów alergii, to jednak w dyskusji o zdrowiu publicznym temat ten jest zwykle pomijany. Oczywiście, podstawową tego przyczyną pozostaje fakt, że w przeciwieństwie do nowotworów lub chorób układu sercowo-naczyniowego, alergia nie zabija. W sposób znaczący odbija się jednak na jakości życia chorego.
– Trudno jest komuś, kto nigdy nie doznał pełnoobjawowej alergii np. na pyłki traw, jak bardzo potrafi do zdezorganizować życie. Ból głowy i zatok, niemożność oddychania, zatkany nos czy świąd oczu. Aby uniknąć kontaktu z alergenem, alergicy przestają wychodzić z domów. Pyłki w sezonie pylenia obecne są w powietrzu nawet w miastach. Takie osoby biorą wolne w pracy lub, jeśli już muszą się w niej pojawić, znacznie mniej wydajnie pracują. Szacuje się, że ze względu na te koszty pośrednie, alergie kosztują światową gospodarkę 1 do 3 proc. PKB. – mówi prof. Fal.
Czy naukowcy mają teorie na wytłumaczenie tego, dlaczego tyle osób ma alergię? Jest ich wiele, a jedna z nich mówi o tym, że wzrost przypadków alergii to konsekwencja sanityzacji życia. Najprościej rzecz ujmując, dzięki rozwojowi techniki i podniesieniu standardu higienicznego żyjemy w coraz czystszych warunkach. Przykładowo, dopiero w połowie XX wieku w europejskich miastach zaczęto odchodzić od pobierania wody pitnej z tego samego źródła, do którego trafiały ścieki. W Londynie miało to miejsce dopiero po II wojnie światowej.
– Dzięki tej decyzji znikło wiele chorób, np. biegunek, ale natura nie znosi próżni – mówi prof. Fal.
Do dziś obserwuje się mniejszy odsetek alergii u osób żyjących w środowiskach wiejskich, gdzie naturalny kontakt z alergenami będzie z reguły częstszy. Na nadmierną sanityzajcę życia nakłada się zanieczyszczenie środowiska w jakim żyjemy, przede wszystkim powietrza, oraz dodawanie do żywności produktów silnie alergizujących, takich jak np. pył z orzeszków ziemnych.
Alergia to problem całoroczny
Choć astronomiczna wiosna zaczęła się dopiero w drugiej połowie marca, to start sezonu alergicznego miał miejsce znacznie wcześniej. Sezon pylenia drzew zaczął się jeszcze zimą, gdy gdzieniegdzie na drzewach można było zobaczyć śnieg. Część alergików mogła nawet nie skojarzyć, że ich katar i pogorszone samopoczucie to wyniki alergii.
– Za sobą mamy pylenie olchy, leszczyny i brzozy. Nie oznacza to jednak, że wszyscy alergicy uczuleni na pyłki drzew mogą odetchnąć spokojnie. Dąb i kasztan pylą później, ponieważ także później kwitną. Gdy już skończy się okres pylenia drzew, zacznie się okres pylenia traw, następnie okres pylenia późnych chwastów i traw. Szczyt pylenia alternariów (gatunek grzybów – red.) przypada na sierpień wrzesień, chociaż tak naprawdę pylą one przez cały rok w mniejszym lub większym stężeniu – wyjaśnia prof. Fal.
Oprac. Elżbieta Trawińska
Więcej artykułów:
Wiosenne alergie: wcześniejsze i intensywniejsze każdego roku