Bakteria Helicobacter pylori to niechciany i dziki lokator naszych żołądków. Dlaczego to patogen, którego zdecydowanie warto się z układu pokarmowego i jak to zrobić? Pytamy eksperta – dr. hab. Tomasza Dzieciątkowskiego, mikrobiologa.
Zakażenie bakterią Helicobacter pylori dotyczy nawet połowy Polaków
Helicobacter pylori to jedna z najmniej lubianych przez pacjentów bakterii. Tym bardziej, że to problem powszechny: zakażenie Helicobatcer pylori w krajach rozwiniętych może dotykać od 30 do 40 proc., natomiast w mniej zamożnych krajach aż 70 proc. populacji.
– Szacuje się, że w Polsce nosicielami bakterii Helicobacter pylori może być około 60 proc. populacji. U dzieci, w zależności od grupy wiekowej, to kilkanaście procent – mówi dr hab. Tomasz Dzieciątkowski, mikrobiolog.
Co gorsza, Helicobacter pylori to przy tym bakteria bardzo odporna i zdolna do przetrwania w najmniej sprzyjającym środowisku. Jest w końcu w stanie przetrwać w żołądku wypełnionym sokiem żołądkowym, który skutecznie zakwasza kwas solny. Jego pH, czyli miara kwasowości mieści się w przedziale od 1 do 3.
– Jest to jeden z mechanizmów obronnych, ma bowiem inaktywować wszelkie drobnoustroje. Nie zawsze się jednak sprawdza. Mówiąc kolokwialnie, Helicobacter pylori to bardzo „cwana” bakteria. Tak niskie pH powinno jej teoretycznie szkodzić. Jak sobie z tym zatem radzi? Na początku kolonizuje błonę śluzową w okolicy odźwiernika żołądka, gdzie wnika pod śluz. Bakteria produkuje enzym – ureazę, który rozkłada mocznik, co powoduje zmianę pH środowiska. Ono nadal pozostaje kwaśne, ale kwasowość nie jest już tak wysoka, co ułatwia bakterii przetrwać – wskazuje dr Dzieciątkowski.
Ponadto, jak wiele innych bakterii, Helicobacter pylori ma zdolność do wytwarzania wielowarstwowego biofilmu. Kwasy żołądkowe i antybiotyki mogą więc zniszczyć wierzchnie warstwy biofilmu, ale już nie te głębokie, które mają też zdolność do regeneracji. Wszystko to sprawia, że jest to bakteria wyjątkowo odporna na czynniki zewnętrzne.
– Bez solidnej i wielolekowej terapii nie poradzimy sobie zatem z zakażeniem – podkreśla dr Tomasz Dzieciątkowski.
Zakażenie Helicobaceter pylori a ryzyko raka
Zakażenie Helicobatcer pylori to zdecydowanie nie jest błahy problem zdrowotny. Może przyczynić się do rozwoju choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy. Kiedy możemy podejrzewać, że ten trudny przeciwnik zadomowił się w naszym żołądku?
– Większość z nas jest nosicielem tej bakterii. Musimy zatem pamiętać, że leczymy nie wyniki badania, ale pacjenta, który skarży się na konkretne dolegliwości. Będą to tzw. objawy dyspeptyczne, czyli refluks, uczucie gniecenie i bólu w żołądku, w skrajnych przypadkach krwiste i fusowate wymioty. W tym ostatnim przypadku należy koniecznie zgłosić do szpitala – mówi dr Dzieciątkowski.
Co gorsza, zakażenie Helicobatcer pylori sprzyja również rozwojowi raka błony śluzowej żołądka, w której tworzy owrzodzenia. Drugim typem nowotworu do jakiego może przyczynić się H. pylori są chłoniaki MALT, czyli nowotwory podścieliska błony śluzowej żołądka.
– Oczywiście, nie jest powiedziane, że każde zakażenie Helicobacter pylori jest równoznaczne z wystąpieniem nowotworu, ale w takim wypadku będzie istniało podwyższone ryzyko. Nie bez znaczenia będą też inne czynniki ryzyka, takie jak nieodpowiednia dieta – dodaje ekspert.
Bakteria Helicobatcer pylori – jak ją wykryć i się jej pozbyć?
Istnieje kilka metod rozpoznania zakażenia. Metody inwazyjne wymagają wykonania gastroskopii.
– Możemy wówczas pobrać wycinki błony śluzowej żołądka i przeanalizować z jakimi zmianami mamy do czynienia. Ponadto istnieje też możliwość wykonania testu ureazowego i oceny lekooporności bakterii – wyjaśnia dr Dzieciątkowski.
Jak dodaje ekspert, rozpoznanie zakażenia można też postawić przy użyciu metod nieinwazyjnych.
– Bardzo łatwą do zastosowania metodą jest wykrywanie przeciwciał w surowicy przeciwko Helicobacter pylori. To jednak tzw. metoda pośrednia, świadcząca jedynie o kontakcie z danym patogenem. Kolejną metodą jest wykrywanie antygenu H. pylori lub materiału genetycznego bakterii w próbkach kału. Jest to metoda małoinwazyjna, ale wynik badania będzie świadczył jedynie o nosicielstwie. Test z próbki kału jest dostępny w gabinetach lekarzy rodzinnych i w pełni refundowany – mówi dr Dzieciątkowski.
Jeśli zatem badanie wykaże obecność bakterii w żołądku, a jednocześnie pacjent skarży się na objawy ze strony układu pokarmowego, zasadne będzie włączenie leczenia. Jak zatem możemy pozbyć się tego niechcianego gościa?
– Istnieje kilka schematów terapii. W zależności od wybranego schematu i pacjenta leczenie trwa od 10 do 14 dni – wyjaśnia dr Dzieciątkowski.
Obie metody leczenia są równie skuteczne. Niestety, nie istnieje skuteczna metoda profilaktyki zakażeń Helicobacter pylori.
Elżbieta Trawińska
Polecamy także:
Salmonella – czy wciąż jest groźna?
Artykuł powstał w ramach kampanii edukacyjnej „Helicobacter pylori: dziki lokator w Twoim żołądku”. Partnerem kampanii jest firma MagnaPharm.