Wirus ebola – nie taki straszny, jak się wydaje?

Wirus ebola wciąż pojawia się w mediach. Choć to zakaźny patogen, wywołujący infekcję o wysokiej śmiertelności, to nie jesteśmy w starciu z nim całkowicie bezradni.

Wirus ebola, wywołujący niebezpieczną i wysoce śmiertelną gorączkę krwotoczną, ma wyjątkowo kiepską prasę. Donoszące o kolejnych ogniskach, występujących głównie w Afryce, media przedstawiają ebolę jako super zabójcę.

Dr hab. n. med. Tomasz Dzieciątkowski studzi te obawy i przypomina, że do 2014 roku największe ognisko epidemiczne wirusa ebola miało miejsce w Sudanie Południowym. Objęło wtedy obszar o wielkości dwóch wiosek. Liczba ofiar śmiertelnych wyniosła 202 osoby.

Posłucahj także: Dlaczego wirusy tak „lubią” nasze płuca? [PODCAST]

Wirus ebola – sprytne wirusy, czyli jakie?

To jednak prawda, że wirus ebola cechuje się wysoką zakaźnością i śmiertelnością.

„Podstawowym celem każdego wirusa pozostaje zakażenie jak największej liczby organizmów, czemu wysoka śmiertelność wcale nie sprzyja. Śmierć gospodarza, następująca stosunkowo szybko po pojawieniu się objawów o wyjątkowo spektakularnym charakterze, nie jest wcale z punktu widzenia szerzenia się wirusa korzystna. Śmierć uniemożliwia gospodarzowi dalsze zakażanie.

Najsprytniejsze wirusy, takie jak wirus ospy wietrznej, to takie, których nosiciele zakażają jeszcze zanim pojawią się u nich objawy” – mówi doc. Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog.

Wśród objawów gorączki krwotocznej wymienia się wysoką temperaturę ciała, bóle brzucha i mięśni, biegunkę, a w szczytowej fazie infekcji krwawienia z jam ciała oraz krwotoki wewnętrzne.

„Dlatego właśnie, w sytuacji wystąpienia ogniska np. w Afryce, lokalne władze podejmowały niejednokrotnie trudną decyzję o otoczeniu miejsca kordonem sanitarnym. Ognisko wygasało samoczynnie wraz ze śmiercią mieszkańców wioski dotkniętej przez wirus” – wyjaśnia doc. Dzieciątkowski.

Śmiertelność wirusa eboli sięga 80 proc.

W zależności od wariantu śmiertelność infekcji wywoływanej przez wirus ebola sięga od 50 do 80 proc.

„Prawdziwy problem pojawił się wtedy, gdy wirus dotarł do miast w zachodniej Afryce, gdzie liczbę jego ofiar liczono już w tysiącach. Tak wysoka śmiertelność sprawiła, że prace nad wynalezieniem skutecznego leku przyspieszyły, dzięki czemu pojawił się remdesivir, o którym głośno zrobiło się w czasie pandemii COVID-19. Pierwotnie opracowano go właśnie do leczenia zakażeń wywoływanych wirusem ebola” – przypomina doc. Dzieciątkowski.

To lek skuteczny, ale wiele zależy od czasu i warunków jego podania. Pacjent powinien zostać poddany leczeniu jak najszybciej i najlepiej w szpitalu.

Redakcja

Chcesz udostępnić nasz artykuł ?

Wystarczy, że podasz źródło: szczesliwie.pl