Rodzicu, odpuść. Ryzykowne zabawy to element dzieciństwa

„Nie wchodź tam, bo spadniesz”? Wprost przeciwnie: wejdź tam, a ja jako dorosły zadbam, by nie było to niebezpieczne. Ryzykowne zabawy to zagadnienie badane dopiero od niedawna. Mimo to większość rodziców intuicyjnie czuje, że nie należy ich zabraniać dziecku, nawet jeśli chcemy ochronić je przed wszystkimi niebezpieczeństwami tego świata. We wnioskach jednego z badań napisano, że ryzykowna zabawa zmniejsza możliwość wystąpienia o dzieci lęku i uczy je, że stres to cos naturalnego, co z czasem przemija. A to wszystko na zwykłym placu zabaw.

„Nie biegaj, bo się przewrócisz”, „nie wchodź tam, bo spadniesz” – to niestety wciąż popularne komendy, które kierują do dzieci opiekunowie. Dlaczego „niestety”? Bo zabawy połączone ze sprawdzaniem swoich coraz to nowych umiejętności są niezbędne dla prawidłowego rozwoju dzieci. Tak było zawsze – problemem jest to, że obecnie niektórzy rodzice próbują rozłożyć nad dziećmi większy parasol ochronny niż rozkładano nad nimi, gdy sami byli przedszkolakami. Robią to w dobrych intencjach – by uchronić dziecko przed bólem i siniakami, ale długofalowe skutki takiej asekuracji będą odwrotne.

Ryzyko kontrolowane

„W ostatnich dwudziestu latach pojawiły się badania pokazujące, że ryzykowne zabawy są kluczowe dla zdrowego rozwoju fizycznego, umysłowego i emocjonalnego. Dzieci potrzebują tego, aby rozwijać świadomość przestrzenną, koordynację, tolerancję niepewności i pewności siebie” – czytamy w serwisie Nature.com.

Badania pokazują, że dzieci lepiej znają swoje możliwości i ograniczenia, niż mogłoby się wydawać dorosłym. Aby dowiedzieć się, jakie korzyści przynosi zabawa, naukowcy wykorzystują innowacyjne podejścia, w tym rzeczywistość wirtualną. Jednym z obszarów ich zainteresowania są ryzykowne zabawy (w literaturze anglojęzycznej: risky-play research). Początki badań sięgają 1996 r., kiedy Norwegia przyjęła rozporządzenie dotyczące bezpieczeństwa na placach zabaw. Wymogło ono na zarządzających dodanie takich elementów jak poręcze, zaokrąglone rogi… Czyli ogólnie: montowanie sprzętów, które minimalizują ryzyko obrażeń w wyniku upadków.

Kilka lat później psycholog Ellen Sandseter z Kolegium Edukacji Wczesnoszkolnej Queen Maud University w Trondheim w Norwegii zauważyła, że ​​usuwanie z placów zabaw dotychczasowych huśtawek i zastępowanie ich takimi, które stwarzają niewielkie szanse na podjęcie ryzyka, prowadzi do szkodliwych skutków. Jej badania wykazały, że nastolatki, które miały mniej okazji do poszukiwania pozytywnych wrażeń – takich jak wspinaczka górska – były bardziej skłonne do podejmowania negatywnego ryzyka, na przykład kradzieży w sklepach. Sandseter rozpoczęła badania mające za przedmiot poszukiwanie ryzyka i wrażeń przez dzieci w wieku od trzech do pięciu lat. Nie mogąc znaleźć w ówczesnej literaturze definicji ryzykownej zabawy, stworzyła ją na podstawie obserwacji i wywiadów z małymi dziećmi.

Definicja ryzykownej gry jest do dziś powszechnie stosowana. Uważa się, że to powodująca ekscytacje gra, która wiąże się z niepewnością i ryzykiem obrażeń fizycznych lub zagubienia się.

Ryzyko nie musi być tożsame z niebezpieczeństwem

Co ważne, niebezpieczeństwo nie jest równoznaczne z ryzykiem. Przykładem niebezpiecznej zabawy jest bieganie boso po chodniku, na którym leży potłuczone szkło. Pojęcia ryzyko zmienia się w miarę upływu lat, dla dzieci w różnym wieku inne aktywności mogą być ryzykowne.

W „Nature” czytamy, że „celem promowania ryzykownych zabaw nie jest przekształcenie ostrożnych dzieci w poszukiwaczy wrażeń, lecz umożliwienie im podejmowania coraz większego ryzyka w dowolnym tempie”. Stwarzanie okazji do podejmowania ryzyka jest tak samo ważne dla dzieci o naturalnie ostrożnej osobowości, jak i dla tych, które urodziły się śmiałkami. „Wszystkie dzieci muszą mieć możliwość przekraczania własnych granic i wszystkie tego chcą” – mówi Sandseter.

Helen Dodd z brytyjskiego University of Exeter wysuwa hipotezę, że ryzykowna zabawa zmniejsza ryzyko wystąpienia lęku u dzieci. Ponadto uczą je, czym jest pobudzenie fizjologiczne, adrenalina i przyspieszone bicie serca, które towarzyszą niepokojowi i podekscytowaniu. Jej teoria zakłada, że ​​gdy dzieci mają szansę wielokrotnie doświadczyć wyzwań, pobudzenia i radzenia sobie z wrażeniami, zaczynają rozumieć, że stres jest czymś naturalnym i nie trwa wiecznie.

Ryzykowne zabawy: wiele korzyści

Z badań przeprowadzonych przez Sandseter i innych naukowców wynika, że ryzykowna zabawa daje większą odporność, pozwala dzieciom nabrać pewności siebie, uczyć się rozwiązywania problemów i nabywać umiejętności społeczne, takie jak współpraca, negocjacje i empatia. W Leuven w Belgii w ramach badania zachęcano cztero- i sześciolatki do dwóch godzin ryzykownej zabawy tygodniowo. Po trzech miesiącach poprawiły się ich umiejętności oceny ryzyka w porównaniu z dziećmi, które w takich zabawach nie uczestniczyły.

Na początku kwietnia 2020 roku, w pierwszym miesiącu brytyjskiego lockdownu, Helen Dodd przeprowadziła badanie. Zaobserwowała, że dzieci, które spędzały więcej czasu na ryzykownych zabawach, miały mniej oznak lęku i depresji (tu akurat trzeba zawierzyć rodzicom, którzy raportowali zmiany zaobserowane u dzieci) niż te, które spędzały mniej czasu na ryzykownych zabawach. Dzieciaki, które miały więcej możliwości podejmowania ryzyka, wydawały się szczęśliwsze.

Czy należy rozumieć, że rodzice powinni przymuszać dzieci do ryzykownych zabaw, by w ten sposób wesprzeć ich rozwój? Nie tędy droga, uczula Dodd. „Zabawą powinno zawsze kierować dziecko. To ono wyznacza, co chce robić” – mówi. Rolą dorosłych jest zapewnienie sprzyjającego środowiska, a następnie usunięcie się z drogi – lub co najwyżej delikatny doping.

Czytaj też:

Odporność dziecka – jak ją wzmocnić? [WIDEO]

Czy piaskownice są bezpieczne dla dzieci? Bakterie w piaskownicy to nie mit

Chcesz udostępnić nasz artykuł ?

Wystarczy, że podasz źródło: szczesliwie.pl