Glejak wielopostaciowy – czy to zawsze wyrok? [WIDEO]

Mimo postępu w onkologii glejak wielopostaciowy to nadal jeden z najgorzej rokujących nowotworów. Dostępne dziś opcje leczenia pozostają mocno ograniczone. Czy na horyzoncie widnieje przełomowa terapia, która mogłaby zwiększyć szanse pacjentów?

Glejak wielopostaciowy – jeden z najgorzej rokujących nowotworów

Glejaki mózgu to cała grupa nowotworów. W zależności od rodzaju i grupy zdiagnozowanego glejaka, różnić może się rokowanie pacjenta, a więc i szanse na skuteczne leczenie. To jeden z najbardziej agresywnych nowotworów i źle rokujących nowotworów. Warto mieć świadomość, że glejak wielopostaciowy to najczęściej występujący pierwotny guz ośrodkowego układu nerwowego. Niestety, rokowanie pacjentów z tą diagnozą pozostaje wyjątkowo złe. Czy jest szansa, że w najbliższych latach pojawi się skuteczny lek, który zmieni losy tych chorych?

-Glejaki wielopostaciowe to obecnie jedno z największych wyzwań onkologii. Wynika to z dwóch powodów. Po pierwsze, obecne opcje terapeutyczne są bardzo ograniczone. Tak naprawdę ograniczają się do chirurgii, radioterapii i chemioterapii. Przy czym w ramach chemioterapii mamy tak naprawdę jeden lek. Jest to temozolomid. Inne leki, chociaż są w użyciu, ale mają mniejsze znaczenie w leczeniu glejaków – mówi dr n. med. Marek Sipowicz, dyrektor medyczny w WPD Pharmaceuticals.

Niestety, nadal więc czas przeżycia chorych z diagnozą glejaka wielopostaciowego jest krótki, ponieważ wynosi od 12 do 18 miesięcy od postawienia diagnozy.

Gamechanger na horyzoncie?

Dlaczego ten rodzaj nowotworu jest tak ciężki w leczeniu? Jak wyjaśnia ekspert, glejaki to nowotwory w znacznym stopniu naciekające na tkankę mózgową. Sprawia to, że już sama operacja jest dla lekarzy często bardzo trudna.

-Glejaki wielopostaciowe odznaczają się dużą heterogennością. Podstawowym problemem w ich terapii jest kwestia bariery krew-mózg-nowotwór. Utrudnia ona w dużym stopniu skuteczne dotarcie leku do tkanki nowotworowej – wyjaśnia dr Sipowicz.

Jak zatem przełamać ten kliniczny impas?

-Oczywiście, są leki, które przechodzą przez barierę krew mózg. Są one jednak podawane systemowo. Ponadto charakteryzują się więc dużą ilością działań ubocznych. Po dotarciu do mózgu ich skuteczność jest znacznie ograniczona – dodaje.

Jak informuje ekspert, obecnie trwają badania kliniczne nad kilkoma eksperymentalnymi lekami, które mogłyby ominąć barierę krew-mózg.

-Przykładowo, można rozbić barierę krew-mózg z wykorzystaniem ultradźwięków. Ale powstaje przy tym pytanie, ile leku ostatecznie dostanie się do nowotworu. Mamy kandydata na lek, który wydaje się bardzo obiecujący. Lek musi być podawany domózgowo, nie przekracza bariery krew-mózg. Natomiast nasz lek „targetuje” cztery receptory ulegające nadekspresji w glejakach – mówi dr Sipowicz.

Istnieje więc szansa, że każdy chory z glejakiem odpowiedziałby na takie leczenie.

Oprac. Elżbieta Trawińska

Więcej artykułów:

FDA zatwierdziła test z krwi na raka jelita grubego. Będzie przełom?