„Śmiech to zdrowie” – mówi stare porzekadło. Ta ludowa mądrość znajduje potwierdzenie w badaniach naukowców. Badacze z Uniwersytetu Loma Lina w Kalifornii sprawdzili, jak oglądanie komedii wpływa na odporność.
W badaniu wzięło udział 52 zdrowych mężczyzn, którzy przez godzinę oglądali humorystyczne wideo. Krew do badania pobrano im kilkakrotnie: przed, w trakcie i po seansie. Wykazano wzrost aktywności wybranych komórek układu immunologicznego, w tym natural killers (NK). To „naturalni zabójcy”, chroniący nasz organizm przed komórkami nowotworowymi.
Opisano wiele pozytywnych zjawisk fizjologicznych, które zachodzą w naszym organizmie, gdy się śmiejemy. Korzysta ciało, ale i dusza. Jednym z pionierów badań na tym polu był prof. Wiliam Fry z Uniwersytetu Stanforda w USA, który ukuł termin gelotologia, czyli nauka o śmiechu.
Jak podają różne źródła, u Homo Sapiens zdolność do głośnego śmiania pojawia się ok. 4 miesiąca życia. Wcześniej, bo średnio ok. 6-8 tygodnia, na twarzy niemowlaka pojawiają się uśmiechy. Dzieci w ciągu dnia śmieją się nawet 400 razy, tymczasem dorośli zazwyczaj nie więcej, niż… 20. Spora różnica, prawda? Jak temu zaradzić? Zwłaszcza, gdy nie jest nam „do śmiechu”? Systemowo do rozwiązania tego problemu podeszli Hindusi. W latach 90. XX w. w Indiach zaczęły powstawać tzw. kluby śmiechu. Ich pomysłodawcą był lekarz Madan Kataria i jego żona Madhuri. Idea rozprzestrzeniła się w 110 krajach świata. Zakłada, że dzięki zestawowi ćwiczeń (joga uśmiechu) śmiać może się każdy, bez względu na to, czy urodzony z niego śmieszek czy raczej osoba o umiarkowanym poczuciu humoru.