Mówi się, że otyłość to matka ponad 200 innych chorób i powikłań. Jak się okazuje, konsekwencje choroby otyłościowej sięgają nie tylko systemu ochrony zdrowia, ale i rynku pracy.
6 czerwca w Warszawie odbył się Kongres Zdrowie 360. Otyłość oraz jej następstwa były jednym z tematów dyskutowanych podczas debat z udziałem ekspertów. To choroba wieloczynnikowa, zatem warto spojrzeć na nią z kilku perspektyw.
Otyłość to coraz większe wyzwanie
Jednym z podstawowych powikłań o jakich należy wspomnieć w kontekście otyłości jest cukrzyca. Czy lecząc prawidłowo chorobę otyłościową zapobiegamy również rozwojowi cukrzycy typu 2?
-Cukrzyca typu 2 jest najczęstszym, ale i najprostszym pod względem patofizjologii powikłaniem otyłości. Otyłość jest w końcu matką ponad 200 innych chorób, z czego cukrzyca będzie jedną z poważniejszych. Cukrzyca jest chorobą przewlekłą, czyli nieuleczalną, a otyłość nie ma takiej charakterystyki. Dysponujemy już dziś skutecznymi i nowoczesnymi lekami w leczeniu otyłości, stąd wielu pacjentów ma nadzieję, że po redukcji masy ciała uda im się zaprzestać terapii i pozostać przy nowej wadze. Niestety, to tak nie działa. Otyłość jest pod tym względem jeszcze „cięższą” chorobą niż cukrzyca. Jest to choroba trudna do leczenia i wprost związana z naszymi codziennymi wyborami, także tymi dotyczącymi jedzenia i aktywności fizycznej. Co więcej, jest to także schorzenie obarczone wysokim ryzykiem nawrotów. Otyłość jest zatem i zawsze była istotnym wyzwaniem, o którym jednak długo nie mówiliśmy. Dlaczego? Ponieważ nie mieliśmy czym jej skutecznie leczyć. Proste recepty w rodzaju: proszę jeść mniej i więcej się ruszać są nieskuteczne – podkreślał prof. dr hab. n. med. Leszek Czupryniak, specjalista chorób wewnętrznych i diabetologii, kierownik Kliniki Diabetologii i Chorób Wewnętrznych Centralnego Szpitala Klinicznego.
Związek pomiędzy cukrzycą a otyłością widać także w czymś innym. Leki stosowane dziś do leczenia choroby otyłościowej były pierwotnie wykorzystywane w leczeniu cukrzycy.
-Okazało się bowiem, że działają one także na ośrodek sytości w mózgu. Ich przyjmowanie pozwala bardzo skutecznie zmniejszyć masę ciała. Trzeba je jednak przyjmować stale, co bywa dla pacjentów wyzwaniem. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że są one nieetycznie drogie – wskazał prof. Czupryniak.
W Polsce na otyłość choruje około 9 milionów osób. Leczy się jedynie pomiędzy 100 a 200 tysięcy pacjentów. Mimo to trudno te leki kupić w aptece. Sięgają po nie osoby bez diagnozy otyłości, które chcą łatwiej zrzucić zbędne kilogramy.
-Firmy produkujące te leki nie były po prostu na to przygotowane. (…) Jako diabetolodzy już od 5-6 lat stosujemy analogi GLP1 jeden, takie jak na przykład semaglutyd, poza wskazaniem rejestracyjnym, czyli w leczeniu otyłości. Dzięki temu widzimy pacjentów, u których te leki przynoszą radykalną poprawę stanu zdrowia i jakości życia. To musi się długofalowo odbić korzystnie na zdrowiu populacyjnym i systemie ochrony zdrowia. Co więcej, leki te mają bardzo szerokie działanie. Jestem przekonany, że wkrótce będą miały też wskazania w leczeniu otępienia czy uzależnienie od alkoholu – dodał prof. Czupryniak.
Przyznał, że kwestią otwartą pozostaje długoterminowe bezpieczeństwo stosowania analogów GLP1. Choć póki co badania pod tym względem wyglądają obiecująco.
-Lecząc otyłość, leczymy także cukrzycę. Jeśli bowiem ktoś schudnie 10 czy 15 kg, często możemy odstawić insulinę czy leki hipotensyjne – podkreślił prof. Czupryniak.
Koszt podstawową barierą
Od dłuższego czasu w podstawowej opiece zdrowotnej wdrażana jest opieka koordynowana. Czy to rozwiązanie może zmienić również model opieki nad pacjentami z otyłością? Zdaniem prof. Czupryniaka POZ to jedyne miejsce, które skutecznie odpowiedziałoby na wyzwania z tym związane.
-Porównajmy otyłość z nadciśnieniem tętniczym. W większości leczą je lekarze rodzinni i tak powinno się też stać z otyłością. Opieka koordynowana daje na to szansę – podkreślił prof. Czupryniak.
To tym bardziej istotne, że pacjent z otyłością wymaga zwykle nie tylko farmakoterapii, ale także wsparcia psychologicznego oraz dietetycznego.
-Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że bez leków nie ruszymy. Tymczasem pacjenci i lekarze w POZ nie są przyzwyczajeni do stosowania leków za tak wysokie ceny. Leki nie są refundowane. W mojej ocenie objęcie leków na otyłość ma głębokie uzasadnienie. Lecząc otyłość, leczymy bowiem wiele innych chorób – podkreślał prof. Czupryniak.
Cukrzyca to tylko jedno z wielu powikłań choroby otyłościowej. Wśród innych należy wymienić między innymi zaburzenia lipidowe, nadciśnienie tętnicze czy dolegliwości bólowe kręgosłupa. Czy wobec tego system ochrony zdrowia jest gotowy na to, by otyłości nie leczyć skutecznie? Rola lekarza w leczeniu otyłości jest nieodzowna, ale nie oznacza to, że pacjent nie powinien być w ten proces zaangażowany.
-W procesie leczenia każdej choroby, należy przerzucić część odpowiedzialności za wynik leczenia na pacjenta. Chory jest zobowiązany brać leki czy przychodzić na badania. Pacjent z otyłością również powinien być wdrożony w pewien reżim, choć badania pokazują, że bywa on mało skuteczny. Dane brytyjskie potwierdzają bowiem, że jeśli w ciągu życia pacjent z otyłością znormalizuje wagę, to szanse na utrzymanie się tego efektu do końca życia wynoszą 1 proc. System już teraz ma problemy, by obsłużyć pacjentów z chorobą otyłościową. Ich przesunięcie w kierunku POZ wydaje się więc jedynym rozwiązaniem – mówił prof. Zbigniew Gaciong, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jakie są w tym zakresie prognozy na przyszłość? Niestety, niezbyt optymistyczne. Według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego do 2035 roku jedna trzecia polskich mężczyzn będzie otyła. Problem otyłości do tego czasu może dotyczyć aż 25 proc. kobiet.
-To pokazuje, że dotychczasowe działania zwalczające problem były nieskuteczne. Choć to trochę niepolityczne, być może warto szerzej uzmysławiać ludziom: pacjencie odpowiadasz za swoje zdrowie. Kontrola lekarza nad pacjentem kończy się w momencie, gdy ten wychodzi z gabinetu – mówił Dominik Olejniczak, ekspert ds. zdrowia publicznego.
Choroba otyłościowa a rynek pracy
Czy profilaktyka i leczenie choroby otyłościowej niosą ze sobą korzyści dla gospodarki i rynku pracy? Jak najbardziej, ponieważ otyłość to schorzenie pozostające nie bez wpływu na obecność i nieobecność w pracy.
-Otyłość wpływa na absencję, bo zwiększa częstotliwość korzystania ze zwolnień zarówno krótko, jak i długoterminowych. Szacunkowe dane potwierdzają, że średnio około 4 dni u osób otyłych wydłużona jest absencja chorobowa. Otyłość to także zmniejszona efektywność i produktywność w pracy. To choroba, która ma wpływ na zachowanie pracowników. Czasami niemożliwym dla nich będzie wykonywanie pewnych czynności w wymagany przez pracodawcę sposób lub w wymaganym czasie. Pracownicy z otyłością niejednokrotnie unikają też pewnych czynności lub funkcji tylko dlatego, że wiążą się na przykład z wysiłkiem fizycznym – wskazywał prof. Andrzej Marcinkiewicz, ekspert ds. rynku pracy.
Kluczem do skutecznej walki z otyłością wydaje się właściwa komunikacja. Szczególnie z pacjentem, w przypadku którego podstawą leczenia wydają się pewne wyrzeczenia z zakresu stylu życia. Pamiętajmy przy tym, że działania wspierające pacjentów chcących zmienić swój styl życia mogą podejmować również pracodawcy. Przede wszystkim, co podkreślali eksperci, należy zerwać z systemową stygmatyzacją tej grupy chorych, ale i niepostrzeganiem otyłości jako ciężkiej choroby. Wciąż wielu patrzy na to schorzenie jak na kosmetyczny defekt.
-Niestety, komunikacja z pacjentem z otyłością nadal często wygląda tak, że osoba z tym problemem przychodzi do lekarskiego gabinetu i słyszy: proszę więcej się ruszać i jeść mniej. To nie jest żadne zalecenie. Pacjent słyszał to wielokrotnie. Ja mam pacjentów żyjących na przysłowiowym listku sałaty, a ich masa ciała wciąż rośnie. (…) – mówiła dr Adrianna Sobol, psycholog i psychoonkolog.
Co zatem można zrobić?
-Mamy wiele do zrobienia w zakresie komunikacji i budowania społecznej świadomości. Otyłość przekłada się na aktywność zawodową pacjentów. Pacjenci mierzą się nierzadko w środowisku pracy ze stygmatyzacją i dyskryminacją. Są pomijani przy awansach i w rekrutacji. Jest im z wielu różnych powodów trudniej pracować. Co mogą zrobić pracodawcy? (…) Warto byłoby pamiętać, że potrzebujemy edukacji w zakresie skutków choroby otyłościowej. Druga kwestia o jaką mogą zadbać pracodawcy to wsparcie psychologiczne. Pacjenci nadal mierzą się ze stygmatyzacją jako osoby rzekomo leniwe. Pracodawcy mają ogromną rolę do odegrania w obszarze wsparcia czy komunikacji – podkreślała ekspertka.
Elżbieta Trawińska
Zobacz także: Koordynacja w POZ: co warto wiedzieć?